Balsam brzozowy z betuliną marki Sylveco (około 35 złotych za 150 mililitrów) podbił moje serce od pierwszego użycia. Nie będę się krygować, pisząc, że było inaczej - balsam ten po prostu jest niemal idealny (niemal z powodu braku zapachu, co dla jednych będzie plusem - dla mnie jednak stanowi mały minusik).
Produkt zamknięty jest w estetycznej tubie z pompką - dzięki temu wyciśniemy z niego całą zawartość. Opakowanie jest proste, eleganckie i od razu przedstawia roślinę, która jest głównym składnikiem kosmetyku. Cieszy mnie, że marka przeszła lifting - teraz Sylveco trafia do mnie ze swoimi produktami o wiele bardziej niż jeszcze kilka miesięcy temu!
Przejdźmy jednak do samego balsamu - jak już wspominałam na początku jest bezzapachowy. Na pewno dzięki temu nie uczuli nikogo, jednak ja lubię pachnące balsamy (cóż, taki stwór ze mnie) i dlatego jest mi przykro, że nie czuję nawet lekkiego brzozowego aromatu:)
Kosmetyk ma formę białego, puszystego kremu, który świetnie i szybko się wchłania. Nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, jednak ją natłuszcza i nawilża. Efekt utrzymuje się cały dzień, skóra jest miękka, napięta i gładka. Przy stosowaniu balsamu przez ostatnie kilka tygodni, zauważyłam, iż poprawił się koloryt mojej skóry i jej napięcie. No i pozbyłam się przesuszeń (małych, bo małych, ale zawsze).
Balsam brzozowy z betuliną ma krótki okres ważności - tylko 3 miesiące, ale to tylko jeszcze mocniej przekonuje mnie do niego (zawsze, gdy widzę krótki okres trwałości, konotuję świeżość, ekologiczność i naturalność - tak już mam).
Polecam ten produkt wszystkim, którzy borykają się z problemem suchej skóry, nie lubią kosmetyków zapachowych i mogących powodować uczulenia.
Znacie produkty Sylveco? Jesteście w stanie polecić mi inne hity tej marki?
Podzielcie się!
10 komentarze:
pierwszy raz stykam się z tą marką;)
mam ten balsam, ale czeka w długiej kolejce :)))
a Sylveco uwielbiam, szczególnie ich krem pod oczy - ideał!! :)
i pomadki do ust ;)
Nie znam tej firmy zupełnie. Ciekawy ten balsam, muszę zwrócić na niego uwagę, zaraz coś więcej poszukam o tej firmie;)
Brzmi nader kusząco. Wszystko, z brakiem zapachu włacznie.
Zwrócę uwagę, bo cena przyzwoita.
Bardzo lubię kosmetyki tej marki. Jeśli chcesz poczuć brzozę, kup brzozową pomadkę ochronną. Kosztuje 7 zł, a pachnie miejskim parkiem skąpanym w strugach wakacyjnego deszczu. Nie wiedziałam o istnieniu balsamu, muszę się za nim rozejrzeć:)
Ja wygrałam ten balsam właśnie w rozdaniu na Twoim blogu :) Kończę już powoli opakowanie i też mogę powiedzieć o nim kilka słów.
Dzięki niemu nie swędzi mnie skóra, jak po innych balsamach, szybciej goiły mi się ranki na nogach (od zadrapań czy przy nieudanym goleniu). Skóra stała się miękka. Ogólnie bardzo polecam :)
Ja również wolę zapachowe balsamy...od razu mi się humor poprawia jak się wysmaruję :)
ciekawy produkt ;) nie słyszałam nigdy o tej firmie
PS. Postanowiłam wrócić do prowadzenia bloga. Byłoby mi bardzo miło gdybyś zajrzała ;)
www.kolor-w-buteleczce.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
ja tam jednak wole zapachowe produkty ;) zawsze sie je wtedy przyjemniej uzywa :):)
Prześlij komentarz