Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eyeliner. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eyeliner. Pokaż wszystkie posty
15

MAC - kolekcja Marylin Monroe (i stała oferta) - Penultimate eye liner, Rapidblack

Penultimate eyeliner (około 75 złotych) to liner do oczu w pisaku, który wchodzi w skład kolekcji Marylin marki MAC. Mimo tego, że większość z kosmetyków proponowanych w tej kolekcji to produkty limitowane, to  ten konkretny eyeliner dostępny jest w standardowym portfolio firmy.
Zanim zaczęłam go używać naczytałam się bardzo wielu bardzo kiepskich opinii, podchodziłam więc do niego niechętnie, a ponieważ pracuję pięć dni w tygodniu poza domem, jakoś nie miałam ochoty ryzykować wpadki ze znikającym czy spływającym eyelinerem. W końcu jednak się przełamałam i od tamtej pory używam go codziennie.
Pisak jest dobrze wyprofilowany, wygodnie trzyma się go w ręku.
Produkt uwalnia się stopniowo i bez przerw, przy minimalnym nacisku na skórę, co ułatwia życie, jeśli macie suche, albo poirytowane powieki. Wcześniej używałam pisaków tylko kolorowych i tylko okazyjnie, teraz jestem przekonana, że chyba zrezygnuję z eyelinerów w pędzelkach właśnie na rzecz tych w pisakach. Komfort i precyzja jaka daje używanie pisaka jest nieporównywalna do jakiegokolwiek innego znanego mi produktu. Linie wychodzą piękne, dokładnie takie, jakie sobie zamierzyłyśmy.
Co do trwałości. Nie miałabym do niej żadnych zarzutów, bo kosmetyk trzyma się calutki dzień,no....prawie. Jedyny problem jest taki, że lubi się rozmazać, a nawet rozmazać to nie jest najlepsze słowo. Lubi po prostu zniknąć w wewnętrznym kąciku oka. Nie zauważyłam jednak, po odtłuszczeniu powieki, żeby się rozmazywał czy odbijał.

Czy Wy korzystacie z pisaków? Czy lubicie kreski jaskółki w stylu lat 50.?
Podzielcie się!
6

Make Up For Ever - Aqua Shadow 24E Pearly Pink

Cień w kredce Aqua Shadow (99 złotych za 4 gramy) od Make Up For Ever to mój kolejny wodoodporny hit na lato. Kolor, który mam to Pearly Pink, czyli perłowy róż. Moim zdaniem to produkt wielozadaniowy - może służyć do robienia zarówno kresek, jak i jako baza pod inne cienie.
Co ważne, szczególnie w przypadku wyjazdów, a te się zbliżają (w końcu wakacje za pasem), kredka Aqua Shadow pozwala na stworzenie szybkiego i trwałego makijażu bez użycia pędzli. Dzięki swojej miękkości produkt ten nie podrażni skóry na powiekach, a szybko naniesiony dobrze się rozsmaruje na całej powiece. 
Trwałość bez bazy oceniam na około 5-6 godzin - po tym czasie kolor lekko się ściera i blednie w miejscach, gdzie był mniej intensywny. Za to na bazie (jakiejkolwiek) Pearly Pink przerwał u mnie do 16 godzin (i wiem, że wytrzymałby dłużej, ale zmyłam makijaż). Jako baza pod inne cienie sprawdza się znakomicie, dobrze "chwyta" suche produkty. Nie ma też problemu z blendowaniem cieni na Aqua Shadow.
Make Up For Ever - Aqua Shadow 24E Pearly Pink
Make Up For Ever - Aqua Shadow 24E Pearly Pink
Gama Aqua Shadow liczy 12 kolorów - z czego w sprzedaży detalicznej w Polsce niedostępna jest zieleń. Wszystkie odcienie dostępne są w dystrybucji profesjonalnej u dystrybutora marki.  

Myślę, że Aqua Shadow spodoba się wszystkim fankom MUFE, a także małym leniuszkom, które nie lubią tracić czasu na makijaż, ale bez niego czują się nago;)
Co myślicie o cieniach w kredce? A może wolicie Aqua Cream od MUFE?
Podzielcie się!
8

e.l.f Shimmer Eyeliner Pencil

Shimmer Eyeliner Pencil (11 złotych w sklepie Kosmetykomania.pl) marki e.l.f to migocące się drobinkami kredki do oczu.
Recenzowany przeze mnie odcień to:
Gunmetal - stalowa szarość z błękitnymi i srebrnymi drobinami.
e.l.f. Shimmer Eyeliner Pencil, Gunmetal - światło sztuczne
e.l.f. Shimmer Eyeliner Pencil, Gunmetal - światło naturalne
Do zamknięcia kredki dołączona jest temperówka, co uważam za bardzo wygodne i praktyczne rozwiązanie. Sama kredka jest miękka i bardzo dobrze napigmentowana, narysowanie nią kreski to pestka. Z uwagi na swoją kremową konsystencje dobrze nadaje się na podstawę smokey, czy bazę dla cieni. Resztki, które zostaną wam w temperówce spokojnie mogą być przechowywane i używane ponownie  jako kremowe cienie, kredka fajnie się blenduje i smuży.
Niestety nie jest zbyt trwała, bez bazy już po 3 godzinach odbijała się na górnej powiece, z bazą ten czas wydłużył się do 5 godzin, po 7 godzinie kolor zaczął powoli znikać, po 9 kredkę trzeba było zmyć. Nie jest to więc kredka, która w pojedynkę będzie cudowanie nadawała się do malowania kresek. Jako jednak element makijażu nałożony pod lub na cienie sprowadza się rewelacyjnie i nie znika z oka przez cały dzień.
Z uwagi na zawarte w kredce drobinki, dla bezpieczeństwa, nie nakładałam jej na linię wody.
Co myślicie o tej kredce? A może jesteście absolutnie przeciwni sparklom w swoich konturówkach?
Podzielcie się!
13

My Secret - Glam Specialist Eyeliner

Glam Specialist Eyeliner (6,99 złotego za 4 mililitry) to linia brokatowych, błyszczących eyelinerów marki My Secret. Przedstawiane przeze mnie kolory to:
02 - szarawa czerń ze srebrnymi drobinkami, wyrazisty kolor przy dwóch warstwach:
04 - szafir z błękitnymi i srebrnymi drobinkami, wyrazisty kolor przy trzech warstwach:
05 - przezroczysta baza ze srebrnymi, białymi i bladoniebieskimi drobinkami, wyrazisty kolor przy czterech warstwach:
06 - przezroczysta baza ze złotymi, rudymi i srebrnymi drobinkami, wyrazisty kolor przy dwóch warstwach:
Eyelinery znajdują się w raczej typowych opakowaniach ze srebrną rączką, która jest łatwa w trzymaniu i kontrolowaniu, pędzelek jest cienki i łatwo się nim maluje. Produkt jest raczej rzadki, co staje się najbardziej widoczne w przypadku srebrnego koloru, którego aplikację trzeba powtarzać i powtarzać, wskutek czego nadmiar produktu rozlewa się na dolną powiekę, oraz niebieskiego, przy którym trzeba cierpliwie czekać, aż pierwsza warstwa wyschnie, żeby bez smug domalować drugą. Jeśli natomiast okażecie chwilę cierpliwości, to polecam, bo efekt naprawdę jest tego wart!
My Secret - Glam Specialist Eyeliner w świetle lampy
My Secret - Glam Specialist Eyeliner w cieniu
Niestety eyelinery nakładane na "gołą" powiekę szczypią, jak dla mnie to nie jest ból nie do przejścia, ale jeśli macie nadwrażliwość, to raczej odradzałabym używania tych produktów. Szczypanie ustępuje niemal momentalnie po aplikacji i później w ciągu dnia nie odnotowałam już żadnych drapiących czy swędzących rewelacji. Ten niemiły efekt można zminimalizować kładąc eyeliner na bazę pod cienie do powiek, albo wyeliminować całkiem nakładając go już na oko pomalowane cieniami, wtedy nie szczypało mnie wcale.
Eyeliner nie rozmazują się w ciągu dnia, nie kruszą, nie osypują, trzymały się mojego oka spokojnie 12 godzin bez żadnych smug czy utraty koloru.
Wielka szkoda, że skóra tak na nie reaguje, jednak jeśli chciałybyście ich spróbować, to polecam potraktować je jako wykończenie makijażu i nakładać na cienie. Efekt jest naprawdę bardzo ładny.
Miałyście je już? Cz to jest dla was zbyt dyskotekowe? A może uwielbiacie eyelinery z brokatem?
Podzielcie się!
13

My Secret - Glam Specialist Eyeliner - swatche

Dzisiaj swatche brokatowych (!!!) eyelinerów Glam Specialist od My Secret. Mam 4 kolory tych linerów (choć jeszcze ich przez chorobę, a przez to niemalowanie się,  nie stosowałam). Jednak po swatchach wiem, że to coś, co takie sroki jak ja, kochają najmocniej! Niedługo dłuższa opinia na temat Glam Specialist, a na razie swatche:
- w sztucznym świetle bez lampy:
od lewej: 1, 4, 5, 6
- oraz z lampą błyskową:
od lewej: 1, 4, 5, 6
Chyba najbardziej podobają mi się 4 i 6, ale to tylko pierwsze wrażenie - zobaczymy, co powiem po próbach na oku:)
Każdy z tych linerów kosztuje 6,99 złotego, a pojemność brokatowych cudeniek to 4 mililitry! 
Znacie Glam Specialist od My Secret? Jeśli tak, co o nich myślicie? I najważniejsze - która z Was jest taką sroką jak ja - przyznać się:)
13

Catrice Out of Space - Gel Eye Liner - Empire Behind The Sun

Out of Space to limitowana kolekcja marki Catrice na czerwiec/lipiec tego roku (u nas pojawiła się w sierpniu), a zainspirowana kosmicznymi, planetarnymi kolorami, i chyba trochę tegorocznymi błyszczącymi trendami z pokazów. W skład tej kolekcji wchodziły między innymi trzy żelowe eyelinery, ale ja posiadam, niestety, tylko jeden z nich:
C01 Empire Behind The Sun (15,99 złotego za 2,2 ml) - w opakowaniu wygląda na stare złoto z zielonymi tonami i żółto złotymi drobinkami zatopionymi w środku. W rzeczywistości na oku kolor przypomina bardziej białe złoto, trochę gubi swoje zielone tony, bardziej widoczne stają się srebrne i żółte refleksy.


Uważam, że opakowanie, tak samo jak opakowania reszty serii kosmetyków jest bardzo ładne i wygląda bardzo porządnie.
Konsystencja produktu to absolutnie nie jest typowo żelowa konsystencja eyelinera, powiedziałabym, że to coś między musem, kremem a żelem. Jest bardzo miękki i ma w sobie to "mokre" uczucie, które zawsze towarzyszy produktom w musie. Bardzo dobrze nabiera się na pędzelek i dobrze przenosi na powiekę. Jest średnio napigmentowany, aplikacje trzeba powtarzać dwa razy aby osiągnąć pełne, równe krycie. Dzięki bogu bez względu na to ile napakujemy sobie produktu na oko nie skończymy z popękanym efektem starożytnej skorupki.
Dużym minusem tak miękkiej konsystencji jest fakt, że eyeliner wydaje się nigdy nie wysychać do końca i cały czas jest podatny na migracje po powiece oraz odbijanie się. Te przykrości jednak całkowicie znikają, kiedy eyeliner nałożymy na bazę pod cienie do powiek, wtedy eyeliner zyskuje wiele na trwałości (na mnie wytrzymał 2 godziny bez bazy i 10 godzin z bazą).
Produkt świetnie nadaje się też jako kolorowa baza, która wzmocni kolor cienia, a także jako kremowy rozświetlacz w kąciku oka, a nawet na kościach policzkowych.
Bardzo ciekawa jestem innych kolorów, szczególnie niebieskiego, tego eyelinera!
Może wy już je miałyście?
Podzielcie się!
17

INGLOT - eyeliner z żelu

Ten eyeliner z INGLOTA, zwany też przez samego producenta Konturówką do powiek w żelu (Matte), to istne kosmetyczne objawienie! I nie przesadzam tu, bo moim zdaniem jakość produktu jest bardzo wysoka, a cena w porównaniu do jakości  i pojemności śmiesznie niska. Poza tym, płacąc około 30 złotych, otrzymujemy aż 5,5 grama produktu. Powinno to starczyć na wieki, nawet w przypadku, gdy liner ten stosujemy jako bazę podbijającą kolor cieni.
Ja sama produktu tego używam w różnych sytuacjach - oczywiście podstawową funkcja jest zrobienie kreski. Poza tym stosuję go jako bazę pod cienie, a kilka razy nawet malowałam nimi twarz (dość to kłopotliwe i szybko pęka,a le dla efektu na zdjęcia można się poświęcić), zdarzyło mis ie też użyć go jako kolorowej kredki do brwi (kłopotu ze zmyciem dużego nei było, wystarczyło zwykle mleczko kosmetyczne z Ziaji).
Sam wybór kolorów może przyprawić o zawrót głowy - ja mam oczywiście czerń (77), ale i poszalałam z kolorami - stąd pomarańcz (81), biel (76), kobalt (82), morska zieleń (87) i jasna zieleń (od kupna nie miałam oznaczenia numerycznego, więc nie podam).
Matowa, klasyczna czerń (nr 77), idealna do makijażu na co dzień. Na oku trzyma się cały dzień.
Biel - w opakowaniu opalizuje na lekką perłę, choć to mat, na oku jednak zachowuje się tak, jak pisze producent - tworzy matową kreskę. Moim zdaniem doskonały produkt do zabawy makijażem w stylu lat 60.
Kobalt - kolor typowo letni, pasujący do makijaży "egzotycznych". Jeden z moich ulubieńców (nr 82).
Pomarańcz - istne szaleństwo koloru. Kolor bardzo nasycony, do odważnych makijaży. Ale z pewnością nie trudny - nie można się tylko bać lekkiego szaleństwa. Łączę z Bright Future MAC albo noszę samą kreskę. Numer 81.
Morska zieleń - przepiękny, pasujący chyba każdemu kolor. Podbija kolor brązowej i zielonej tęczówki.
Jaskrawa zieleń - kupiona razem z pomarańczem zeszłej jesieni, kiedy to chciałam poszaleć ze swoim makijażem. Udało się, kolor ten wprowadza do makijażu powiew lata. Trochę kojarzy mi się z  zielonym jabłuszkiem. Niestety nie znam numeru.



Trwałość produktu jest niezwykła. Trzyma się około 14-18 godzin! To jego niezaprzeczalny plus, ale i przekleństwo. Ciężko go zmyć, szczególnie bez użycia mleczka czy też czasami mocniejszych środków w przypadku ciemnych kolorów.
Na początku ciężko opakować ten liner, bo szybko zasycha na powiece. Trzeba mieć wprawę w robieniu kreski, pewną rękę lub po prostu nie przejmować się poprawkami;) Ale jak już się nauczy szybko go nakładać i poprawiać tylko to, co konieczne (a z czasem poprawek jest coraz mniej), to nie chce się z nim rozstać. 
Według producenta liner ma trwałość 9 miesięcy - to dla mnie nieporozumienie. Po pierwsze, nie będąc profesjonalistą, nie sposób zużyć całe opakowanie, po drugie zaś -  ja mam swoje już około półtora roku i WSZYSTKO z nimi ok. Jedynie należy pamiętać o tym, że do środka nie może dostać się powietrze, bo wtedy produkt zasycha i trzeba go wtedy reanimować używając wody na końcówkę pędzla. Ja tez, używając tych linerów, zawsze odstawiam je do góry denkiem, by nawet w trakcie malowania ograniczyć dostęp powietrza. I to działa;) I nawet jeśli Wasz produkt pęka, to nic złego! Moje pękały od nowości, a są cały czas w dobrej kondycji.
Opakowanie jest typowe dla Inglota - plastikowe, przezroczyste pudełeczko z czarnym wieczkiem. Jest ono bardzo poręczne i wygodne w użyciu. zakręcanie nie sprawia żadnej trudności, tak samo jak wydobycie produktu, gdyż przestrzeń z której można korzystać jest takiej wielkości jak powierzchnia wieczka.
Generalnie nie mogę więc nic złego powiedzieć o tym produkcie, no może oprócz wielkości, ale i to da się przeboleć.

Z użyciem flesza
Bez użycia lampy błyskowej

Ocena:

Pierwsze wrażenie 5/5
Jakość  17/20
Opakowanie 8/10
Cena 8/10
Średnia 5/6
Back to Top Najlepsze Blogi