12

Garnier - Łagodzący mus do ciała natychmiastowe wchłanianie - brzoskwinia

Garnier Body Nawilżająca Pielęgnacja 7 dni to seria kosmetyków do ciała marki Garnier, która ma nam zapewnić optymalne nawilżenie skóry, nawet do 7 dni po ostatnim użyciu (na opakowaniu widnieje jednak informacja, że efekt zostanie uzyskany przy używaniu produktu dwa razy dziennie przez cztery tygodnie).
Używałam go codziennie (raz dziennie), przez mniej więcej 4 tygodnie, na tyle wystarczyło mi opakowanie kosmetyku.
Produkt znajduje się w zielonej, raczej typowej dla Garniera butelce, design nie powala na kolana, ale jest czysty i spójny, a sama butelka nie sprawia żadnych problemów w dozowaniu kosmetyku,
W jego nazwie znajduje się "mus" - na odwrocie butelki znajdziemy informacje, że konsystencja jest żelowa i raczej tego radziłabym się trzymać. Moim zdaniem produkt w niczym nie przypomina musu, bliżej mu właśnie do lekkiego żelu, przywodzi mi na myśl owocowe puree z Body Shopu. Zaletą tej konsystencji jest to, że jest bardzo lekka, nietłusta i faktycznie natychmiastowo się wchłania, niemal czuć, jak skóra ją "spija". Nie pozostawia też lepkiej, nieprzyjemnej warstwy, ani tłuściutkiego filmu. To co jednak zawsze drażniło mnie w takich konsystencjach (to tylko moje personalne odczucia, nie wiem czy każdy tego doświadcza), to fakt, że jeśli nałożymy ją bezpośrednio po depilacji, to skóra po prostu szczypie - nie bardzo, to nie jest ból, raczej lekki dyskomfort.
Jeśli chodzi o zapach..., nie bardzo czuję tu brzoskwinie. Faktycznie jest to jakaś owocowo kremowa woń, jednak niezbyt sprecyzowana. Zapach jednak bardzo szybko się ulatnia, więc jeśli nie jesteście fankami zapachowych produktów do ciała, lub nosicie wody perfumowane/toaletowe i lubicie, żeby one dominowały wasz zapach, to ten fakt powinien przypaść wam do gustu.
Przejdźmy jednak do najważniejszego, czyli nawilżania. Od tak lekkiej konsystencji nie wymagałam cudownych właściwości nawilżających i też cudów nie zobaczyłam. Nie znaczy to jednak, że balsam nie nawilża, bo robi to. Faktycznie stosowany konsekwentnie poprawia nawilżenie skóry, co widoczne jest po poprawie jej elastyczności, nie likwiduje jednak większych przesuszeń (jeśli macie ekstremalnie suchą skórę, albo konkretne czerwone i swędzące przesuszenia, to ten balsam raczej sobie z nimi nie poradzi). Jest jednak dobry do codziennego użytku, ponieważ utrzymuje nawilżenie ciała na optymalnym poziomie, a robi to wchłaniając się naprawdę, naprawdę szybko. Jest to więc idealna opcja dla tych z was, które mają skórę normalną i mają intencję do utrzymania jej właśnie w tym stanie lub nie lubią czekać w nieskończoność przed założeniem ubrań na to, aż produkt do ciała pięknie się wchłonie.
Uważam, że jest to produkt przyzwoity do codziennego, normalnego użytku jako stabilizator zdrowej, nawilżonej skóry.
Używałyście? Czy lubicie takie formuły, czy jednak preferujecie tłuścioszki typu masła do ciała?
Podzielcie się!

12 komentarze:

exhausted pisze...

polubiłam się z taką konsystencją, bo nienawidzę tej tłustej warstwy. mam z Garniera wygładzające mleczko i bardzo lubię ;)

krOOpka pisze...

Miałam wersję winogronową :) U mnie sprawdził się super, tylko ten denaturatowy zapaszek przy wcieraniu, ale na szczęście szybko się ulatniał :)

Bellitkaa pisze...

Mialam jedno opakowanie, no i nawet nawet ;)

Cookie pisze...

Do Garniera przekonana nie jestem po ostatnim balsamie jaki sobie z tej firmy kupiłam. Niestety, odstawiłam tę firmę, przynajmniej jeśli chodzi o pielęgnację ciała :(

ewwwa pisze...

Czaję się na niego, ale obawiam się że nie podoła wymogą mojej bardzo suchej skóry :/

Natasza M pisze...

Skończyłam niedawno mleczko z tej serii 7 dni i w sumie lekkie i nawilżające =]

Lenka pisze...

Male butelki Garniera jeszcze przejda. Ale uwazajcie na te wieksze, bo z nich po jakims czasie uzytkowania bardzo trudno jest wydusic choc krople balsamu! Efekt jest taki, ze wyrzucam owa butle z pozostala zawartoscia, bo brak mi cierpliwosci.

Owidia pisze...

Mam ten sam tylko z winogronem. Na moją skórę działa bardzo dobrze, a mam mieszaną, normalną i suchą gdzieniegdzie. Recenzja niedługo na moim blogu :)
Pozdrawiam, Owidia :)

Karola pisze...

Mam go i jest całkiem ok :d.

astoria pisze...

Właśnie ostatnio zastanawiałam się nad zakupem tego "musu", bo zaciekawiła mnie właśnie ta konsystencja.Dzięki Twojej recenzji na pewno wypróbuję w najbliższym czasie. Obserwuję i zapraszam astoria-cosmetic.blogspot.com

Unknown pisze...

ja jednak wole pozostać przy masełkach (bardziej im ufam ?) :) jeśli tak to można nazwać. Kiedyś stosowałam balsamy Garniera ale pamiętam, że nie byłam z nich zadowolona

xrajka pisze...

mam i uwielbiam, a maeło jest dla mnie za gęste, za to ten balsam ma fajną konsystencję

Back to Top Najlepsze Blogi