24

Maybelline New York - Colossal Volume Express Mascara CAT EYES

Kocie spojrzenie to coś, czego chciałaby pewnie każda z nas. Zalotne, powłóczyste i silne jednocześnie. Co w tym sezonie zamieni nas w dziką kotkę? Nowy Colossal Maybelline.
Tusze tej firmy mają długą i bogatą historię, osobiście nie znam ani jednej dziewczyny, która chociaż raz nie miałaby któregokolwiek z tuszy tej marki. Moja przyjaciółka kupuje każdego nowego Colossala. Dlaczego? Bo prawda jest taka, że one są po prostu dobre. Zobaczmy, czy najnowszy dodatek do tej rodziny - Cat Eyes - nie odstaje jakością od swoich poprzedników.
Tusz znajduje się w żółtym stożkowatym opakowaniu z miedzianymi kocimi cętkami. Uchwyt nie sprawia problemu, łatwo się go kontroluje, nie ślizga się w palcach. Szczoteczka jest wygięta w delikatny łuk przypominający trochę zalotkę, z krótkimi włoskami. Formuła nie jest zbyt gęsta, bardzo dobrze rozprowadza się na rzęsach nie pozostawiając grudek.
Szczoteczka tego tuszu za zadanie ma przede wszystkim chwytać nawet najkrótsze włoski w kącikach oczu, i robi to bez zarzutu. Fakt, że nie jestem w stanie się przy tym nie pobrudzić tuszem na powiece to już mój prywatny brak umiejętności. Faktem jednak pozostaje, że tusz pokrywa dokładnie wszystkie, nawet najkrótsze włoski pozostawiając na nich dosyć grubą warstwę maskary.
Już przy pierwszej warstwie widać wyraźne wydłużenie rzęs, druga warstwa sprawia, że robią się autentycznie pogrubione, tak, że wydaje się być ich więcej. Trzecia warstwa dla mnie to typowy efekt sztucznych rzęs, i o ile pierwsza ani druga nie skleją wam włosków, tak trzecia już niestety może to zrobić. Tusz jednak, bez względu na ilość warstw, nie wywoła uczucia "ciężkiego" oka. Zauważyłam też, że rzęsy są nieco podkręcone i "odbite" od nasady.
oko bez tuszu
 
1 warstwa Maybelline - The Colossal Volume Express Mascara CAT EYES


2 warstwy Maybelline - The Colossal Volume Express Mascara CAT EYES
3 warstwy Maybelline - The Colossal Volume Express Mascara CAT EYES
Nosiłam tusz z powodzeniem przez 13 godzin, w tym czasie nie rozmazywał się, nie spływał, nie smużył. Jedyne, co mogłabym mu zarzucić w kwestii trwałości to, że po 6-7 godzinach zaczyna się nieco kruszyć, ale nie topi się przy tym na policzku, tak więc suche okruszki są łatwe do usunięcia.
Jeśli szukacie czegoś, co uzupełni wasz makijaż kocich oczu, albo po prostu chcecie natychmiast uwolnić w sobie tygrysicę, Cat Eyes Maybelline powinno wam w tym pomóc!
Używałyście jej już? A może polecacie innego Colossala?
Podzielcie się!

24 komentarze:

Unknown pisze...

opakowanie mi się podoba, ale szczerze to nie widzę żadnego efektu ;)

Let's Talk Beauty pisze...

wygrałam ten tusz wkonkursie, na początku października będzie recenzja u mnie.

używałam "klasycznej" wersy colossala, kiedy pierwszy raz weszła do drogerii. był świetny! niestety kolejna seria, która weszła do sklepów była już dużo gorsza jakościowo chyba, bo efekty zniknęły przy kolejnym opakowaniu. od tej pory nie używałąm żadnego tuszu z maybelline :)

blue pisze...

Ja używam Klasycznego 100%Black jest świetny nie roztaje się z nim a tego nowego :) muszę wypróbować

Gffgvhhhhffxx pisze...

Hmm, no mi się efekty w sumie nie podobają... Takie sklejone te rzęsy i nie są gładkie. Raczej się nie skuszę.

Yasinisi pisze...

A mi zdecydowanie brak podkręcenia rzęs.. Nie wiem czy to wina kąta z jakiego zrobione są zdjecia czy tak po prostu jest ale jakoś średnio to wyszło moim zdaniem..

April pisze...

ja wolę klasycznego colossala;)

M. pisze...

Mam ten tusz i niestety nie jestem nim zachwycona. Strasznie skleja moje rzęsy :/

Bella pisze...

Mam klasyczną wersję i niestety nie jestem nim zachwycona. Myślałam, że będzie lepszy. A ta wersja ma urocze opakowanie :)

pierniczkowa pisze...

jakos nie widze, by spelnial obietnice producenta :( spodziewalam sie bardziej spektakularnego efektu.

Ev pisze...

Efekt mnie nie powala, a szkoda...

meis pisze...

Się czaiłam na nią, ale nie widzę jakos tego efektu kociego oka. Ładnie pogrubia, ale słabiutko wydłuża. Może z zalotką byłoby to abrdziej widać, ale przecież nie każdy używa zalotki.
Pozdrawiam!

Magdalena pisze...

Mnie najbardziej odpowiada klasyczna wersja ;) jest dla mnie idealna.

zoila pisze...

Miałam klasyczną wersję- nawet dobry tusz. Mnie niestety piekły po nim oczy. Nie kupiłam Cat Eyes- odrzuciła mnie szczoteczka, która na testerze wydawała się oblepiona tuszem.

Agusiak747 pisze...

Zero podkręcenia :/ a szkoda. Ja nie lubię zmieniać maskar, jestem zadowolona z Wonder lasha, a ostatnio dostałam do rodziny podwójną z p2, więc niedługo będę testować :)

KOSMETASIA pisze...

ja go wygralam ostatnio ale przyznaje, ze po tych fotkach szalu nie robi... Mialam collosala i nienawidzilam go szczerze, wiec tego tez sie juz boje ;/

simply_a_woman pisze...

jeszcze nie używałam :)

Cookie pisze...

Wygrałam ten tusz w konkursie czekam na niego z niecierpliwością :D Miejmy nadzieję że mi też przypasuje :D

Chochlik pisze...

szczerze mówiąc to nic nadzwyczajnego nie widzę, właściwie prawie nie ma efektu...

Sonnaille pisze...

Muszę go wypróbować! :)

Anonimowy pisze...

opakowanie ma świetne ale rzadnego efektu nie daje :( już lepszy efelt dawał colossal :/ co nowsza wersja to gorsza :/

Lady In Purplee pisze...

Ja go używam, ale póki co jest dla mnie za "mokry", ale faktycznie każdy włosek idealnie łapie :)

gagatonek pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
apteka marzenie pisze...

nie wiem sama. jakoś tak na zdjęciach nie widać zadziwiającego efektu, ale pewnie w rzeczywistości wygląda to inaczej. zresztą dla mnie liczy się podkręcenie, bo mam dosć długie, gęste i cieme rzęsy ale niestety proste

Unknown pisze...

Z "kocimi oczami" nie miałam jeszcze do czynienia, natomiast bardzo się cieszę z użytkowania 100% BLACK'a Maybeline. Zapraszam serdecznie, gorąco do zapoznania się z moją opinią o nim, komentowania, obserwowania :)
http://cruel-opinion.blogspot.com/2013/07/mascara-maybelline-new-york-colossal.html

Back to Top Najlepsze Blogi