Krem do rąk z The Body Shop to mój faworyt. Mimo chwilowych fascynacji innymi produktami do pielęgnacji rąk, ZAWSZE wracam do osławionego Hempa. I nie przeszkadza mi w nim nawet zapach - apteczny, mocno ziołowy, długo utrzymujący się na dłoniach. Nie zwracam uwagi na metalową tubkę, z której pod koniec ciężko wycisnąć resztki kremu. A czemu? Bo Hemp to krem-cudotwórca. Za każdym razem, gdy mam przesuszone dłonie - czy to z mojej winy, czy to przez niekorzystne działanie innych kosmetyków, czy chociażby pogodę - on ZAWSZE pomaga.
Według mnie to krem zarówno na co dzień (dla bardziej odpornych na zapach), jak i na kurację odbudowującą i nawilżającą. W tym drugim przypadku wystarczy zużycie małej tubki (30 ml za 29 złotych), by stan dłoni wrócił do normy (albo inaczej - by skóra dłoni była normalna, miękka, delikatna, bez przesuszeń).
To krem mocno skoncentrowany i wysoka cena (za 100 ml płacimy 39 złotych) rekompensowana jest przez mega wydajność. Na początku możecie czuć się sfrustrowane, bo z tubki ciężko wycisnąć pożądana ilość kremu, ale po pewnym czasie i to opanujecie i zapewniam, że w większości przypadków (nie biorąc pod uwagę ekstremów) wystarczy ilość kremu odpowiadająca wielkością ziarnku grochu.
Hemp z TBS z pewnością tez podbije serca Waszych chłopaków, narzeczonych, mężów, ojców, młodszych i starszych braci, kuzynów i kogo tylko chcecie - zapach jest mocny, męski, i w tym przypadku na nic zda się jęczące "ale on tak kobieco pachnie";) A po pierwszym użyciu większość facetów wpadnie po uszy - to krem, który poradzi sobie z każdymi dłońmi!
No i na koniec najważniejsze - krem chyba staniał, bo kiedyś wydaje mi się, że tubkę kupowałam za ponad 40 złotych. No i dzięki obecności The Body Shop w naszym kraju nie muszę już ich "szmuglować" w ilościach hurtowych z Wielkiej Brytanii.
Więc z czystym sumieniem go Wam polecę! Jego, jak i całą Hempową serię, która mnie już tak nie zachęca, ale już chłopak (i jego bardzo, bardzo sucha skóra) jest jej wielkim fanem!
Składniki:
Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Myristyl Myristate, Cannabis Sativa Seed Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Dimethicone, C12-15 Alkyl Benzoate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cera Alba, Panthenol, Methyl Soyate, Phenoxyethanol, Parfum, Sodium Benzoate, Allantoin, Citric Acid, Potassium Sorbate, Xanthan Gum, Hydrogenated Castor Oil, Retinyl Palmitate, Copernicia Cerifera Cera, Disodium EDTA, Tocopherol, Talc, CI 77288, CI 77492, CI 77491, CI 77499.
15 komentarze:
W pierwszej chwili myślałam, że to tubka farby :-)
Ja już mam swój ukochany krem :)
jaki, jaki?;) uhm, trochę farbę przypomina... to dla mnei niewyobrażalne, że kiedys bardzo wiele kremów takie opakowania miało
a on nie pachnie marihuaną? ;)
oj tam, oj tam - w szczególe to jest "konopia siewna';)
'konopia siewna'? No to chyba nawet mój chłopak się przekona. Dobrze, że go opisałaś, bo akurat szukam czegoś do suchych i popękanych rąk :)
Natasza - mój się przekonał:) ale on już był tak w pewnym momencie zdesperowany, że i lushowych kremów do rak używał;) a ten zapach albo sie podoba, albo nie:)
Kiedyś nawet krem Nivea (ten klasyczny) miał taka tubkę;) Bardzo mnie zaintrygowałaś tym kremem bo mój TŻ ciągle boryka się z masakrycznie przesuszonymi rękami a zwyklych kremów nie lubi albo mu nie pomagają. Możesz napisać coś więcej czy zostawia jakiś film na dłoniach i czy jest on tłusty?
filmu nei zostawia, tłusty jest przez jakieś 30 pierwszych sekund (daję go juz mało) i ładnie się wchłania... po jakiejs minucie, dwóch ręce przestają się lepić... najlepiej byłoby, gdyby miał możliwość przetestowania w salonie, choc myślę, ze jak ma sucha skórę, to będzie sie ten krem zachowywał jak u mnie. a co do mojego chłopaka, to nie znosi kremowych "rękawiczek" i zawsze marudził, jak mu tłuste na dłoni zostawało - teraz nie narzeka, wiec chyab mu pasuje;)(no i dłonei ma gładsze o wiele)
Kusi mnie ten krem już od dawna... gdybym miała TBS blisko to pewnie już dawno byłby mój ;)
Dzięki:) Myślę, że do przetestowania nie dojdzie - jak ostatnio poszłam do TBS to TŻ czekał na ławce przed sklepem... Jedynym sklepem kosmetycznym do jakiego chodzi jest YR. Ale skoro piszesz, że takie efekty daje to chyba mu kupię. Muszę tylko poczekać aż znowu dłonie mu wyschną (teraz był na urlopie to odżył) i sam się upomni o krem;)
I tym o to właśnie postem przyczyniasz się do mojego bankructwa, bo krem ląduje na mojej Wishliście ;)
Uwielbiam ten krem i używam go tubka za tubką. Czasem go zdradzam, ale nic się z nim nie może równać...
Marihuanowy krem ;) Może spróbuję ;)
ja też ten krem darzę szczerym uwielbieniem, pisałam też u siebie recenzję ;) - nie rozstaję się z nim już od jakichś 3 lat - jest zachwycający, nic nie naprawia moich rąk lepiej niż on, zresztą dokąd go używam, to już nie ma czego naprawiać ;) a dla mnie on pachnie takim oldschoolowym kremem do golenia ;P pozdrawiam
Jakie retro opakowanie! :D Mam nadzieję, że będę o tym kremie pamiętać jesienią, bo jak na razie nie mam takich problemów z rękami jak zimniejszymi porami roku ;)
Prześlij komentarz