Zacznę od tego, że kocham dwufazowe kosmetyki. WSZYSTKIE. Odżywki do włosów, kosmetyki do demakijażu, kremy, płyny, peelingi. Widziałam ostatnio wodę toaletową o dwufazowej formule, i ją też zamierzam sobie kupić. Uwielbiam je nie dlatego, że są jakieś wyjątkowo cudowne, po prostu wyglądają moim zdaniem wspaniale, bajerancko! Kupowanie ich wiąże się u mnie z pewnego rodzaju ryzykiem, bo zawsze, gdy jestem w łazience czy to umyć dłonie, czy poprawić makijaż, biorę je do ręki i delikatnie kołyszę podziwiając fale, a marnując przy tym całe mnóstwo cennego czasu.
Nienormalne? Być może, ale i tak nie mogę się oprzeć.
Dwufazówka Lirene (ok. 13 złotych za 125 ml) ma śliczny oceaniczny kolor i poręczne opakowanie, które w pełni pozwala kontrolować ilość wyciskanego płynu. Po wymieszaniu i wylaniu na wacik formuły nadal stanowią jedność, nie rozdwajają się, co czasem przy dwufazowych płynach do oczu mi się zdarzało.
Produkt jest rzeczywiście bardzo delikatny, kilka razy nawet z premedytacją włożyłam go sobie do oka i nic, żadnego łzawienia, pieczenia, czegokolwiek, nawet oczy nie zrobiły się po tym czerwone! Skóra na powiekach nie jest podrażniona, nawet gdy zaczynam ostro trzeć nią wacikiem, płyn daje bardzo fajny delikatnie tłustawy poślizg, więc jesteśmy w łatwością w stanie usunąć cały makijaż bez konieczności ciągłego dokładania produktu. Mimo tego poślizgu płyn nie zostawia na powiece tłustej powierzchni, tylko delikatne uczucie nawilżenia, co cenię sobie szczególnie wtedy, kiedy chcę szybko dokonać poprawek i natychmiast potem zamalować przetarte przed chwilą miejsce.
Cienie szybko poddają się temu płynowi, maskara też zmyła się bez większych protestów, tak samo eyeliner.
Spokojnie możecie też zmyć nim pierwszą warstwę makijażu z twarzy, jeszcze zanim użyjecie mleczka czy żelu. Fajnie radzi sobie nawet z podkładami matującymi, które są z reguły raczej ciężkie, gęste i mocno kryjące.
Schody zaczynają się przy produktach wodoodpornych. Przy kremowych eyelinerach Inglota musiałam wykazać się cierpliwością, raz po raz przecierając kreskę, aż w końcu po jakichś dwóch minutach nareszcie odpłynęła bez śladu. Wodoodporna maskara też stawiała czynny opór, udało mi się ją zmyć dopiero za trzecim podejściem, przykładając wacik do rzęs mniej więcej na minutę i dopiero ścierając tusz, a i tak nad ranem obudziłam się z czymś, co upodabniało mnie do jednego z członków szacownej grupy KISS. Jeśli więc chcecie tym zmywać makijaż wodoodporny, to zalecam dużą dawkę cierpliwości - jak troszkę poczekacie z wacikiem przy oku, to produkt powinien zejść grzecznie.
Natomiast, jeśli szukacie delikatnego produktu, który nie będzie tłuścił wam powieki., który pozwoli na szybkie poprawki makijażu i nie przyprawi was przy tym o zaczerwienienia i skórne irytacje, dwufazówka Lirene jest idealna dla was!
A może lubicie jak powieka jest po demakijażu tłuściutka?
Czy też macie fioła na punkcie produktów dwufazowych?
Podzielcie się!
Nienormalne? Być może, ale i tak nie mogę się oprzeć.
Dwufazówka Lirene (ok. 13 złotych za 125 ml) ma śliczny oceaniczny kolor i poręczne opakowanie, które w pełni pozwala kontrolować ilość wyciskanego płynu. Po wymieszaniu i wylaniu na wacik formuły nadal stanowią jedność, nie rozdwajają się, co czasem przy dwufazowych płynach do oczu mi się zdarzało.
Produkt jest rzeczywiście bardzo delikatny, kilka razy nawet z premedytacją włożyłam go sobie do oka i nic, żadnego łzawienia, pieczenia, czegokolwiek, nawet oczy nie zrobiły się po tym czerwone! Skóra na powiekach nie jest podrażniona, nawet gdy zaczynam ostro trzeć nią wacikiem, płyn daje bardzo fajny delikatnie tłustawy poślizg, więc jesteśmy w łatwością w stanie usunąć cały makijaż bez konieczności ciągłego dokładania produktu. Mimo tego poślizgu płyn nie zostawia na powiece tłustej powierzchni, tylko delikatne uczucie nawilżenia, co cenię sobie szczególnie wtedy, kiedy chcę szybko dokonać poprawek i natychmiast potem zamalować przetarte przed chwilą miejsce.
Cienie szybko poddają się temu płynowi, maskara też zmyła się bez większych protestów, tak samo eyeliner.
Spokojnie możecie też zmyć nim pierwszą warstwę makijażu z twarzy, jeszcze zanim użyjecie mleczka czy żelu. Fajnie radzi sobie nawet z podkładami matującymi, które są z reguły raczej ciężkie, gęste i mocno kryjące.
Schody zaczynają się przy produktach wodoodpornych. Przy kremowych eyelinerach Inglota musiałam wykazać się cierpliwością, raz po raz przecierając kreskę, aż w końcu po jakichś dwóch minutach nareszcie odpłynęła bez śladu. Wodoodporna maskara też stawiała czynny opór, udało mi się ją zmyć dopiero za trzecim podejściem, przykładając wacik do rzęs mniej więcej na minutę i dopiero ścierając tusz, a i tak nad ranem obudziłam się z czymś, co upodabniało mnie do jednego z członków szacownej grupy KISS. Jeśli więc chcecie tym zmywać makijaż wodoodporny, to zalecam dużą dawkę cierpliwości - jak troszkę poczekacie z wacikiem przy oku, to produkt powinien zejść grzecznie.
Natomiast, jeśli szukacie delikatnego produktu, który nie będzie tłuścił wam powieki., który pozwoli na szybkie poprawki makijażu i nie przyprawi was przy tym o zaczerwienienia i skórne irytacje, dwufazówka Lirene jest idealna dla was!
A może lubicie jak powieka jest po demakijażu tłuściutka?
Czy też macie fioła na punkcie produktów dwufazowych?
Podzielcie się!
12 komentarze:
Miałam kiedyś cos dwufazowego do oczyszczania, ale chyba Ziaji.Ręki nie dam sobie uciąć. A teraz cieszę się odżywką do włosów z Pantene:)witiestr
Z dwufazówek do zmywania makijażu najbardziej lubię płyn Nivea :) Bielenda też jest spoko, ale wg mnie jest mniej wydajna niż Nivea :)
mam :) I też o nim pisałam - ktoś mówił że jasny płyn szybciej się kończy niż niebieski - u mnie na razie jest ok, trzeba tylko po wymieszaniu szybko wylewać :) Też go bardzo lubię :)
moim faworytem w tej materii jest zdecydowania Ziaja. Ale Lirene też lubię - zdecydowanie bardziej niż dwufazę Nivea. Natomiast niestety moje włosy zupełnie nie akceptują dwufazowych odżywek - są dla nich zbyt ciężkie...
nie mam szalu na 2fazowki - ostatnio kupilam plyn nivea [link do tych zakupow http://smieti.blogspot.com/2011/05/zakupy-nie-az-tak-mae.html] i pierwsze wrazenie srednie bo troche szczypie w oczy ale zmywa idealnie zelowy eyeliner z essence .
lubię dwufazy :)do oczu faworytem był Garnier wrażliwa skóra ale już go nie ma ;/ miałam Ziaję i Bielende, ale żadna nie podbija mego serca...wręcz nienawidzę tłustej warstweki po Ziaji dlatego jak mi się skończy chętnie przyjrze się tej dwufazie Lirene! A z dwufaz miałam kiedyś wode toaletową z Avonu - bajer :D i lubię dwufazowe odżywki do włosów - L'biotica i Gliss Kura :D
Ooo, ja nie mam takiej jazdy na dwufazy ;) Ale muszę przyznać, że zainteresowałaś mnie nią! Jak skończę znienawidzoną Ziaję i całkiem fajną Niveę to chyba kupię :P
I nie lubię tłustej powieki po demakijażu ;)
ja nie znoszę jak powieka jest tłusta, mam wrażenie że zaraz mi to wszystko do oka wejdzie, a oczy mam wrażliwe. Szukam zamiennika do drogiej Biodermy i chyba wypróbuję ten produkt ;)Nie noszę woodoodpornych kosmetyków bo nie mam cierpliwości do ich zmywania ;) fajnie że się tym podzieliłaś z nami
też mam dwufazową fazę. :D aktualnie jestem na etapie zabaw dwufazówką Yves Rocher. postawiłam ją sobie koło łóżka i czasem bujam.
tłusta warstewka mi nie przeszkadza, bo i tak później dobijam demakijaż micelem w żelu i zmywam wodą.
Też lubię dwufazy i też używałam tego z Lirene, ale nie zauważyłam różnicy między nim a tym z Delii. Cenę też ma wyższą, więc jestem dalej wierna Delii ;) Buziaki :*
zostałaś przeze mnie wyróżniona :))) http://saturdaynight-saturday-night.blogspot.com/2011/05/top-10-award.html
Przyjrzę mu się bo potrzebuje jakiegoś dwufazowego płynu do zmywania eyelinera Catrice;)
Prześlij komentarz