Organique, Bloom Essence |
Bloom Essence to seria kosmetyków do ciała firmy Organique o cudownie kwiatowo owocowym zapachu. W jej skład wchodzi między innymi recenzowany przeze mnie cukrowy scrub do ciała (ok.45 złotych za 200 ml).
Zacznę od tego jak bardzo spodobało mi się opakowanie, które jest proste, efektowne i łatwe w obsłudze. Jednocześnie dopracowane do perfekcji. Znajdziemy na nim wszystkie możliwe, potrzebne nam informacje PO POLSKU (co moim zdaniem jest kluczową sprawą w zrozumieniu jak kosmetyk ma działać i nam pomóc). Bardzo zaimponowała mi ultra bezpieczna formuła między innymi bez parabenów, bez syntetyków, bez olei mineralnych, bez parafiny. Choć ja tak naprawdę podchodzę do tego z lekkim wzruszeniem ramion to wiem, jak ważne jest to dla niektórych z was. Termin ważności (5 miesięcy po otwarciu) odpowiada tym obietnicom.
Zacznę od tego jak bardzo spodobało mi się opakowanie, które jest proste, efektowne i łatwe w obsłudze. Jednocześnie dopracowane do perfekcji. Znajdziemy na nim wszystkie możliwe, potrzebne nam informacje PO POLSKU (co moim zdaniem jest kluczową sprawą w zrozumieniu jak kosmetyk ma działać i nam pomóc). Bardzo zaimponowała mi ultra bezpieczna formuła między innymi bez parabenów, bez syntetyków, bez olei mineralnych, bez parafiny. Choć ja tak naprawdę podchodzę do tego z lekkim wzruszeniem ramion to wiem, jak ważne jest to dla niektórych z was. Termin ważności (5 miesięcy po otwarciu) odpowiada tym obietnicom.
Zapach jest naprawdę zniewalający, nie jest słodki, jest soczysty w jakiś kwiatowo wiśniowy sposób i czuć go na skórze cały dzień po wykonaniu pilingu, spróbujcie więc nie obwąchiwać sobie ramion, w moim przypadku to było nie do opanowania!
Peeling jest gruboziarnisty, jak to produkty ścierające cukrem, bardzo fajnie zbity, grzecznie nakłada się na skórę i nie rozsypuje się wszędzie dookoła, posłusznie zostaje na skórze gdzie jego miejsce. Mimo swojej gruboziarnistości jest niezwykle delikatny, nie zrozumcie mnie źle, tarcie jest porządne, ale na tyle zrównoważone przez masła i olejki, że na pewno nie poharata wam ramion czy na przykład bardzo wrażliwego na tarcie dekoltu. Próbowałam wykonywać nim masaż na mokro (zwilżając uprzednio skórę) i na sucho. Na mokro tarcie oczywiście było mniejsze, ale też, co bardzo doceniam kryształki cukru nie rozpuszczały się w tempie, który nie pozwalałby na wykonanie porządnego złuszczania, czego naprawdę nienawidzę w cukrowych pilingach. Na sucho tarcie było mocniejsze, i chociaż bałam się, że w związku z tym, że nie będzie poślizgu, struktura produktu okaże się zbyt tempa i cukier po prostu zsypie się ze mnie, moje obawy okazały się niesłuszne. W obu przypadkach skóra byłą dokładnie złuszczona i gładziutka.
Peeling jest gruboziarnisty, jak to produkty ścierające cukrem, bardzo fajnie zbity, grzecznie nakłada się na skórę i nie rozsypuje się wszędzie dookoła, posłusznie zostaje na skórze gdzie jego miejsce. Mimo swojej gruboziarnistości jest niezwykle delikatny, nie zrozumcie mnie źle, tarcie jest porządne, ale na tyle zrównoważone przez masła i olejki, że na pewno nie poharata wam ramion czy na przykład bardzo wrażliwego na tarcie dekoltu. Próbowałam wykonywać nim masaż na mokro (zwilżając uprzednio skórę) i na sucho. Na mokro tarcie oczywiście było mniejsze, ale też, co bardzo doceniam kryształki cukru nie rozpuszczały się w tempie, który nie pozwalałby na wykonanie porządnego złuszczania, czego naprawdę nienawidzę w cukrowych pilingach. Na sucho tarcie było mocniejsze, i chociaż bałam się, że w związku z tym, że nie będzie poślizgu, struktura produktu okaże się zbyt tempa i cukier po prostu zsypie się ze mnie, moje obawy okazały się niesłuszne. W obu przypadkach skóra byłą dokładnie złuszczona i gładziutka.
Teraz kolejna zaleta (same zalety!), ten produkt fenomenalnie wręcz nawilża! Po zmyciu go z siebie na moim ciele pozostała tłusta warstwa olejku. Nie myślcie tylko, że tłusta w sensie "fuj, ależ jestem tłusta". Nie, nie, nie. To było raczej coś w stylu "o rany, jaka jestem gładka, miękka i pachnąca, moje ciało jest przecudowne!". Nigdy po żadnym pilingu nie miałam takiego uczucia więc chyba nawet nie wiem jak to opisać. To jest po prostu niesamowity komfort, skóra jest odprężona, zrelaksowana, elastyczna, czuć delikatny, przyjemny chłód, przysięgam, nie mogłam przestać się dotykać (jakkolwiek to brzmi). Obiecuję, że po użyciu tego scrubu pokochacie się na nowo ze zdwojoną siłą. Nie ma absolutnie żadnej konieczności używać po nim balsamu i nie róbcie tego, bo zrujnujecie sobie całą, niemal perwersyjną przyjemność z tego zabiegu.
Rodzi się pytanie, czy ten produkt ma jakieś wady?
NIE.
Muszę jednak napisać (z cholerną przykrością), że Organique to jest firma, której produkty wolałabym kupować przez Internet niż osobiście. Dlaczego? Odstraszają mnie mydła w kształcie penisa i piersi wyeksponowane w sklepowej witrynie. Może to pruderia z mojej strony, ale uważam, że do firmy, która wypuszcza tak cudowne kosmetyki, która tak dba o nasze ego, powyższe ekscesy po prostu nie pasują.
Ta więc zalecam, jeśli tylko będziecie potrzebowali pilingu, rozważcie zakup Bloom Essence Organique!
Widziałyście? Wąchałyście? Czy macie takie same odczucia jak ja?
Podzielcie się!
NIE.
Muszę jednak napisać (z cholerną przykrością), że Organique to jest firma, której produkty wolałabym kupować przez Internet niż osobiście. Dlaczego? Odstraszają mnie mydła w kształcie penisa i piersi wyeksponowane w sklepowej witrynie. Może to pruderia z mojej strony, ale uważam, że do firmy, która wypuszcza tak cudowne kosmetyki, która tak dba o nasze ego, powyższe ekscesy po prostu nie pasują.
Ta więc zalecam, jeśli tylko będziecie potrzebowali pilingu, rozważcie zakup Bloom Essence Organique!
Widziałyście? Wąchałyście? Czy macie takie same odczucia jak ja?
Podzielcie się!
17 komentarze:
this looks awesome!!
Fajny ma kolor :) Nie miałam jeszcze okazji wypróbowania tych kosmetyków, ale scrub wygląda ciekawie :)
Są fantastyczni, dałam im moją nagrodę Piękność Roku i pokazałam tą linią u siebie.Kocham zwłaszcza masło do ciała , co za zapach:)
Wygląda super i opinia też świetna. Muszę się skusić :D
ostatnio mam szal na peelingi - tego nie mialam ale dorwalam gruboziarnisty z joanny za niecale 10zl - mocno sciera i super pachnie - pewnie pojawi sie za jakis czas recenzja . na tego tez bym miala chrapke - szkoda ze cena dosc wysoka
p.s. ciekawy co by powiedzial moj maz jak bym sobie kupila mydlo w ksztalcie penisa :P
Nie wiesz może do kiedy jest ta promocja w The Body Shop? :)
Byłabym bardzo wdzięczna za odpowiedź.
Marie
Mydełka z części ciała miałam okazje oglądać, też mi to w ogóle nie pasuje, jakoś ta firma kojarzy mi się z delikatnością, kobiecością, a nie czymś takim.
Zaciekawił mnie ten tłusty film.
Ja używałam ostatnio scrubu z perfecty i on zostawiał tłusty film, ale taki fuj!
Jeśli próbowałaś, to też miałaś takie złe odczucie oleju na skórze? Czy to ja jestem dziwna i to jest przyjemne, a ja tego nie lubie? :(
Och, ten opis jest naprawdę niesamowicie zachęcający! Mam dokładnie to samo, jeśli chodzi o wąchanie sobie ramion, jak ładnie pachną nowym kosmetykiem ;)
musze koniecznie spróbować :) dziękuję za opinie, jak narazie jestem zakochana w peelingu cykrowym ale o zapachu czekolady, kawy i żurawiny :D są boskie. Kocham Organique.
widzialam wlasnie wczoraj juz recenzje u Ciebie peelingu wiec zrobilam masla:)
a i zgadzam sie, ze mamy prawie taki sam gust kosmetyczny!:)
@From Broadway - indeed, it's looks awasome, but it's also smelling incredibely. IMO it's the best body scrub i've ever had.
@Dobra Duszo - kolor jest po prostu za....sty!!! piękny!!!! i pachnie cudownie... jesli tylko będziesz miała okazję, polecam!!!
@pieknośćdnia - masło też kocham za zapach... w ogóle całą seria jest hitowa i WSZYSCY powinni ją poznać!!!
@dezemko - tak, tak, tak!!!! musisz;)
@Smieti - chyab jestem jedną z nielicznych dziewczyn tutaj i na wizażu, która peelingów z Joanny nie czuje;) ale za to uwielbiam ich zapachy:) a co do męża - może pomysli, że to jakas propozycja zabawy;)(albo ucieknie;P)
@Marie - niestety nie wiem, ale myślę, że pewnie jeszcze z półtora do 2 tygodni...
@Skonfundowana Panno - nie, nie próbowałam,a le może to podobne wrażenie, a Ty n3i lubisz tłustości i oleistości? ja tam jestem masło lubna, więc w to mi graj;) musisz chyba pójść do Organique i wypróbować z testera peeling po prostu - wtedy zobaczysz, czy to to, o czym piszesz:) i sprawa załatwiona:D no i jak Cis ie spodoba - kupisz;):*
@opos - ja jestem wąchaczem totalnym... nogi też bym wąchała, gdyby tam był inny zapach niż na ramionach;)
@Anonimowy - ja się staję już ich fanką;) i po tym, co piszesz, musze inne też spróbować!!!
@Agata - to tearz zmiana - Ty o scrubie, ja o maśle i znów wyjdzie nam obu zachwyt;)
a co do gustu podobnego to chyba mnie on przeraża!!! (ale tak pozytywnie, poza tym blog mi uświadamia, że takich wariatek, bez urazy dla nikogo, jest więcej... i to mnie niezmiernie cieszy)
Szkoda, ze są tak ciężko dostępni. A peelingu jestem bardzo ciekawa, bo na razie używałam tylko olejku i kul do kąpieli z tej firmy :)
Peeling jest na tyle ciekawy,ze w przypadku suchej skory tak jak moja nie musze juz siegac po balsamy itd.ale podobny efekt uzyskuje np.scrubem Dax'a.
Zapachy-tak maja zniewalajace i na tym koniec;)
Organique bardzo mnie uwiodlo swoimi produktami i...szybko ochlanelam z tej fascynacji.Jakos nie potrafie do nich wracac tak jak np.do Lusha czy Stenders.
bardzo podobaja mi sie ich masla-szczegolnie dobrze odwzorowane zapachy ale znowu na dluzsza mete mecza;)
@Iwetto - ja jestem zadowlona i z peelingi, i z kul, i z masła... i ogólnie bardzo lubię Organique, ale... to małe ale, o którym pisałam mnie trochę zniechęca (piersi i penisy z mydła)
@Hexxano - ja mam do DAXA dość ambiwalentny stosunek - zapachy na tak, reszta srednio mi pasuje... jak an razie jestem tez na etapie zachwytu nad Organique (nie czuję nimi zmęczenia), choć LUSH jest na 1-wszym miejscu. Stenders mnei rozczarował, bo nie było tego w salonie, co chciałam kupić (świece do masażu, a ze strony też spadły...). Teraz Stenderowe kule są testowane i jestem oczarowana:) a jutro recenzja kolejnego Organiqua
kosmetyk ma bardzo smakowity wygląd i pewnie równie świetne działanie. ja pozostaję przy cukrowym peelingu Farmowny - pewnie napakowany jest wszystkim tym, co recenzowany przez ciebie peeling nie posiada, ale jest też 3 razy tańszy i bardziej dostępny. efekt nawilżenia ma taki sam. może kiedyś, kiedy będzie mnie stać na takie "cukiereczki" sobie sprawię :)
Szkoda,ze Organique nie jest dostepny w sieci...
apetycznie wygląda i pewnie tez pachnie, dopisze na liste prezentów :D
Prześlij komentarz