10

MAC - Cremesheen +Pearl - Floating Lotus

 
Z całej kolekcji Cremesheen Glassów i pomadek inspirowanych Azją to Floating Lotus przykuł na żywo moją uwagę w największym stopniu. Na zdjęciach promocyjnych niepozorny, o jakże wdzięcznej nazwie nie sprawił, że serce szybciej zaczęło mi bić... ale już na żywo to całkiem inna bajka. Na żywo odcień różu ze srebrnymi perełkami sprawił, że musiałam go mieć w kolekcji;)
Wszystkie odcienie z serii "azjatyckiej: Cremesheen + Pearl są lekko napigmentowane (chyba oprócz mlecznej Pagody) i tworzą na ustach efekt tafli szkła, która bardzo, ale to bardzo mi się podoba! Floating Lotus na tle innych odcieni wyróżnia się wyrazistością i choć obiecałam sobie, że dość jasnych róży, ten wyjątkowo (tak, zawsze tak mówię, do następnego razu) do mnie trafił. Sam kolor nie jest intensywny jak w przypadku na przykład Astral (czyli 2 mojego Cremesheena, przy którym "odgrażałam" się, że to nie ostatni;)). We Floating Lotus mamy do czynienia ze szklistą perłą (innego określenia nie umiem znaleźć), która w świetle słonecznym czy też sklepowych jarzeniówek pięknie opalizuje.
Oprócz koloru lubię też w tym błyszczyku aplikator - małą, dobrze przenoszącą produkt z opakowania na usta, gąbeczkę. 

Myślę, że Floating Lotus idealnie nada się do lekkich, codziennych makijaży. A że na ustach dzięki swej kremowości trwa do 3 godzin, to tym bardziej mogę go polecić wszystkim obecnym (i przyszłym, rzecz jasna) fankom waniliowo pachnących błyszczydeł MAC.
Znacie nowe odcienie Cremesheenów MAC? Który przypadł Wam do gustu? I co myślicie o Floating Lotus?
Podzielcie się!

10 komentarze:

My strawberry fields pisze...

Miałam nadzieję, że będzie bardziej napigmentowany.

barwy.wojenne pisze...

no ja mam wrazenie, ze w porownaniu z innymi jest mocno;)
a serio, to bardziej chyba tylko Pagoda jest napigmentowana, ale ona tak mlecznie i dziwnie wyglada.... jak blyszczykowa wersja Saint Germain...

xkeylimex pisze...

Ja lubię takie delikatnie napigmentowane błyszczyki- mogę się nimi maziać bez konieczności stania przed lustrem, bo nie widać tak mocno ewentualnych niedociągnięć ;P

Arsenic pisze...

A co z zapachem? Mam straszną niechęć do błyszczyków pachnących przesłodzonym jedzeniem, ostatnio męczę się z Paese Colore Mio - no cudny kolor, ale zapachu nie znoszę. Jakbym rozsmarowała na ustach toffi, krówkę, watę cukrową i jeszcze tak z połowę cukierni...

PureMorning pisze...

śliczny kolor - lubię takie odcienie.

barwy.wojenne pisze...

@xkeylimex - :) oj, z tymi poprawkami i niedociągnięciami prawda:)
@Arsenic - pachnie mega waniliowo, więc mógłby Cię zamęczyć... ale jak masz możliwość, powąchaj:)
@PureMOrning - ja średnio, bo lubię mocniejsze, ale... taki się zawsze przyda i wszędzie sprawdzi, więc "cza" mieć;)

JuicyBeige pisze...

Podoba mi się bardzo,ale mam już tyle błyszczyków...:-)

barwy.wojenne pisze...

hahahhahahhahahah, JuicyBeige, skąd ja to znam, no skąd:)

mrs69cm pisze...

niestety tyle hajsu za błyszczyk to jednak nie dam :D

Anonimowy pisze...

przesliczny jest ! uwielbiam takie kolorki :D

Back to Top Najlepsze Blogi