14

The Body Shop - 100% Natural Lip Roll-On - Mięta

100% Natural Lip Roll-On (20 złotych za 10 ml) to całkowicie nowe produkty pielęgnacyjne do ust od TBS. Ponieważ w ciągu lata jestem gigantyczną fanką miętowych smaków i zapachów nie mogłam się oprzeć przed sięgnięciem po ten właśnie smak, jak tylko zobaczyłam go w sklepie.
Roll On ma formę, no cóż...roll on-u! Czyli jest zakończony obracającą się kulką, która aplikuje produkt na usta. Sam produkt to dosyć rzadki olejek, który ładnie się rozprowadza, równo pokrywając usta. Nie klei się, ale ma tendencję do wylewania się poza kontur warg. Generalnie sama jego konsystencja i forma opakowania przywodzą mi na myśl trochę tanie, kioskowe błyszczyki, którymi smarowałam się jak miałam siedem lat. Jednak działanie jest zdecydowanie lepsze.
Po pierwsze smak mięty jest niesamowicie pyszny, przypomina mi nieco mojito, a troszeczkę gumę do żucia. Wersja miętowa ma też właściwości chłodzące, co jest bardzo przyjemnie orzeźwiające szczególnie w upalne dni. Mam wrażenie też, że nieco powiększa usta. Wargi zyskują też szklany połysk, tak zwany efekt tafli wody. Usta są po nim baaaardzo "całuśne", jeśli wiecie, o co mi chodzi!
Co do właściwości pielęgnacyjnych - błyszczyk bardzo ładnie nawilża i zmiękcza usta Ale uczucie nawilżenia niestety nie pozostaje z nami na długo. Owszem, jest obecne przez cały czas noszenia błyszczyka i jeszcze jakieś 10 minut później, jednak jeśli oczekujecie jakiegoś super długoterminowego nawilżenia albo likwidacji suchych skórek - raczej nie. Moim zdaniem dla tego komfortowego uczucia pozbycia się spierzchniętych ust aplikacja powinna być stale powtarzana w ciągu dnia. Miękkość dla odmiany trwa bardzo, bardzo długo, usta stają się naprawdę delikatne i mięciutkie jak poduszeczki, uczucie to trwa i trwa prawie pół dnia po pierwszej aplikacji.
Generalnie nie uważam, żeby to był zły produkt, ale też nie oczekiwałam od niego cudów. Świetnie nadaje się do użytku w ciągu dnia jako smakowita ochrona przed wysuszeniem. Sprawdzi się też jako wstęp do słodkich pocałunków!
Na pewno kupię jeszcze inne warianty smakowe.
A Wy? A może już ich próbowałyście? Czy lubicie produkty do ust w roll on-ach i formie olejków?
Podzielcie się!

14 komentarze:

Kinga pisze...

U mnie nie ma TBS

Sonnaille pisze...

Ja chyba jednak wolę tradycyjne sztyfty. Właśnie dlatego, że nic nie wylewa mi się poza kontur warg. :)
Poza tym do najbliższego TBS mam ponad 100km. :<

ekocentryczka pisze...

Lubię takie nowości, na pewno się skuszę:)

zoila pisze...

Aaaa, kusisz :)
Kiedyś, gdy takie błyszczyki w kulce były szalenie modne miałam właśnie miętowy. Wróciły wspomnienia z podstawówki :D. Muszę w końcu wziąć tyłek w troki i ruszyć na podbój TBS :D.

Na Krawędzi pisze...

zrobilaś mi ochotę na ten miętowy, ale ta kulka tez przypomina mi tanie kioskowe błyszczyki z czasów dzieciństwa, no i nie mam TBS:o

Unknown pisze...

u mnie nie ma nigdzie w okolicy TBS :/ a szkoda bo chętnie bym kupiła :)

Agi pisze...

Ciekawa jestem też innych wariantów smakowch- jakiś słodszych :)

PCJL pisze...

Błyszczyki w roll-onach budzą wspomnienia. :D Chętnie sprawdzę inne wersje smakowe. :)

Anonimowy pisze...

Też jestem fanką mięty. I chętnie kupiłabym ten cudny roll-on, ale TBS do tej pory nie zaszczycił swoją obecnością mojego miasta.

kleopatre pisze...

Hej:)
Co wchodzi pierwszego wrzesnia w MACu, MAC me over?

CaliforniaVenus pisze...

nie próbowałam jeszcze tego produktu ;) roll onów bardzo nie lubie, woec pewno już tego produktu nie spróbuje ;) pozdrawiam i zapraszam do mnie na http://californiavenus.blogspot.com - dopiero zaczynam ;)

unappreciated pisze...

Ja kupiłam z owoców leśnych i jestem z niego bardzo zadowolona :)

adrianna pisze...

mi też kojarzy się z kioskową taniochą i chyba się nie skuszę. na początku idea bardzo mi się podobała, ale twoja recenzja mnie nie przekonuje. działania podobne jak eos.

Unknown pisze...

Chyba się skuszę;)

Back to Top Najlepsze Blogi