Tea Tree skin clearing toner - to tonik oczyszczający do skóry problematycznej z niedoskonałościami (ładne określenie na pryszczole i zaskórniki). Ja rzeczone niedoskonałości miewam okazjonalnie, ostatnio jednak na skutek nadmiernego stresu i zbyt łapczywego pochłaniania czekolady mam ich coraz więcej. A ponieważ olejek tea tree zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, zdecydowałam się wypróbować coś jeszcze z tej linii.
Tonik jest w zwyczajowym opakowaniu The Body Shop, ani ładny, ani brzydki. Plus za plastik z recyklingu.
Sam tonik to dwufazowa formuła, płyn i proszki matujące, po zmieszaniu ma pozbywać się pryszczoli, zapobiegać ich powstawaniu i matowić skórę.
Efekt zmatowienia jest średni. utrzymuje się mniej więcej do 3 godzin po aplikacji. Jak działa na niedoskonałości? Dziwacznie. Nie wysusza ich, chociaż tego najbardziej się bałam. Kurczy je, likwidując obrzęk wokół miejsca zainfekowanego i stopniowo..., no właśnie, co on z nimi robi? Najlepsze wytłumaczenie to chyba zasysa. Stają się po prostu coraz mniejsze. Na końcu zostaje z wyprysku mały, niegroźny strupek, który odpada samoistnie.
Działanie antybakteryjne jest tu na szóstkę z plusem. Oprócz tego, że likwiduje już powstałe wypryski bez pozostawiania blizn to dodatkowo zapobiega powstawaniu nowych. Trzeba tylko pamiętać o regularnym stosowaniu.
Jeszcze słówko o zapachu. miałam napisać, że tonik śmierdzi, ale mój chłopak, który olejkiem tea tree okadza mieszkanie, by się obraził. Powiem więc tylko, że pachnie dosyć specyficznie. Punkty odejmuję za kiepski efekt matujący, poza tym produkt jest w pełni godny polecenia.
Tonik jest w zwyczajowym opakowaniu The Body Shop, ani ładny, ani brzydki. Plus za plastik z recyklingu.
Sam tonik to dwufazowa formuła, płyn i proszki matujące, po zmieszaniu ma pozbywać się pryszczoli, zapobiegać ich powstawaniu i matowić skórę.
Efekt zmatowienia jest średni. utrzymuje się mniej więcej do 3 godzin po aplikacji. Jak działa na niedoskonałości? Dziwacznie. Nie wysusza ich, chociaż tego najbardziej się bałam. Kurczy je, likwidując obrzęk wokół miejsca zainfekowanego i stopniowo..., no właśnie, co on z nimi robi? Najlepsze wytłumaczenie to chyba zasysa. Stają się po prostu coraz mniejsze. Na końcu zostaje z wyprysku mały, niegroźny strupek, który odpada samoistnie.
Działanie antybakteryjne jest tu na szóstkę z plusem. Oprócz tego, że likwiduje już powstałe wypryski bez pozostawiania blizn to dodatkowo zapobiega powstawaniu nowych. Trzeba tylko pamiętać o regularnym stosowaniu.
Jeszcze słówko o zapachu. miałam napisać, że tonik śmierdzi, ale mój chłopak, który olejkiem tea tree okadza mieszkanie, by się obraził. Powiem więc tylko, że pachnie dosyć specyficznie. Punkty odejmuję za kiepski efekt matujący, poza tym produkt jest w pełni godny polecenia.
Cena za 250 mililitrów to 29 złotych.
4 komentarze:
to zasysanie brzmi ciekawie :)) ale bym musiala powachac :]
Sroczko - pachnie jak kawał drewna... mnie wkurza ten zapach, ale... czego się nie robi dla pięknej twarzy bez wyprysków;)
Kupiłam na promocji ten olejek i jestem pozytywnie zaskoczona a po Twojej recenzji mam ochotę na więcej z tej serii. Spróbuję, tym bardziej że mój tonik jest właśnie na ukończeniu. Jestem bardzo ciekawa tego zasysania ;)
:) ja polecam wszystko z tej serii, recenzowałam jeszcze żel z tea tree, a teraz czekają w kolejce płatki peelingujące... i wszystko na jak największy plus, bo naprawdę dają radę
Prześlij komentarz