11

Virtual - Silky Pressed Powder - odcień 13 - naturalny beż

Virtual, Silky Pressed Powder, kolor 13, naturalny beż
Silky Pressed Powder (ok. 12 złotych) to puder z jedwabiem, który, jak to puder służy głównie do tego, żeby ustabilizować nim podkład. Recenzowany przeze mnie odcień to 13 - Naturalny beż. Zacznę od tego, że kolor niekoniecznie jest idealnie dopasowany do mojej skóry, ale po kilku testach nauczyłam się go nakładać w taki sposób, żeby zachowywał się jak puder transparenty. Nie było to wyjątkowo trudne, produkt nie jest po prostu zbyt mocno napigmentowany, co w przypadku pudrów wykańczających poczytuję sobie za zaletę. Z drugiej jednak strony, przez jego niską pigmentacje ma też bardzo małe krycie, jeśli więc chcielibyście stosować go samodzielnie, zamiast podkładu..., no cóż, do tego za bardzo się nie nadaje.
Ma delikatną, nieco kremową konsystencję, która łatwo przenosi się z opakowania na pędzel, a z pędzla na buzię. Nie zauważyłam, żeby robił placki, albo wałkował się na podkładzie przy aplikacji, natomiast ponieważ zachowuje się na twarzy tak milutko, a jego konsystencja jest tak przyjemna, można przez nieuwagę wpaść w pułapkę zachłanności i nałożyć go sobie zwyczajnie zbyt dużo. Nie dajcie się więc zwieść i zachowajcie umiar!
Virtual, Silky Pressed Powder, paleta barw
Teraz trochę o wykończeniu właśnie. Twarz omieciona pudrem jest gładka i bardzo miękka, mam wrażenie pewnego rodzaju równości swojej cery. Moja skóra ma skłonność do przesuszania się, więc to, że Silky nie podkreśla, a wręcz ukrywa suche skórki jest dla mnie bardzo ważne. Twarz jest po nim całkowicie matowa - i akurat to nie przypadło mi do gustu w ogóle. Całkowity i tak dokładny mat kojarzy mi się jednoznacznie z tandetą i latami osiemdziesiątymi, jestem zdania, że zdrowy, ładny połysk sprawia, że twarz wygląda na wypoczętą i zdrową.
Bardzo podoba mi się to jak moja skóra czuje się po nałożeniu tego pudru, ani razu nie miałam poczucia ściągnięcia, czy tzw "maski", wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że produkt nawet trochę nawilża.
Jak zachowuje się podczas całego dnia?
Szczerze mówiąc różnie. Około szóstej godziny zaczął już schodzić z buzi i konieczne były poprawki tu i ówdzie, niestety im częstsze poprawki tym grubsza warstwa, tym bardziej sztuczny efekt.
Puder niestety ma również tendencje do włażenia mi w pory mniej więcej 3 godziny po aplikacji.
Virtual, Silky Pressed Powder
Virtual, Silky Pressed Powder
Produkt ma dosyć specyficzny zapach, mnie osobiście kojarzy się z pudrami mojej mamy z początku lat 90, wrażliwcom może to przeszkadzać, na mnie działa sentymentalnie. Tak samo zresztą jak opakowanie, które jednoznacznie przywodzi mi na myśl pierwsze Cake Powder Max Factora.
Podsumowując - to jest przyzwoity produkt, za małe pieniądze, jeśli tylko znajdziecie dla siebie odpowiedni odcień.
Więc jeśli lubicie u siebie matowy look, doceniacie komfort na twarzy i lubicie podróżować w czasie - Silky Press Powder jest właśnie dla was!
Pamiętacie jeszcze kosmetyki, których używały wasze mamy?
Podzielcie się!

11 komentarze:

cammie pisze...

Pamiętam czarną kredkę do oczu, taką z żółtym trzonkiem. Najczarniejszą, jaką w życiu widziałam. Chciałabym wiedzieć, co to było :)))

luumu. pisze...

ja pamiętam korektor w sztyfcie Margaret Astor. smarowałam nim usta, bo ze względu na kształt, myślałam, że to szminka. :D
pamiętam jeszcze kultowy róż Bourjois, który mama nadal trzyma w kosmetyczce jako pamiątkę.
był jeszcze Creme Puff Max Factor.
a z zapachów znienawidzone przeze mnie Kobako.

a. pisze...

a moja mama zawsze miała w kosmetyczce taki puder constance caroll w granatowym pudełeczku :) pamiętam jak dziś, zawsze ten sam, z tandetnym złotym napisem na wieczku... a efekt dawał podobny do tego tutaj z virtuala ;)

Agata Herbut pisze...

pamiętam taką zieloną pomadkę, która zmieniała się na ustach w czerwoną!

to dopiero było niesamowite:))

MissDood pisze...

Moja mama miała dużo kosmetyków, ale nie wiem jakich, bo wszystkie pudry i cienie były rozsypane :D

Yasminella pisze...

Ja ponad czasowych kosmetyków nie pamietam a to wszytstko dlatego ze moja mama się nigdy nie malowała i nie robi tego tez teraz, a co do samego pudru jego zapach bardzo mnie drażni, ale on chyba wietrzeje z opakowania bo teraz z czasem pachnie co raz mniej

hawa pisze...

Haha, dokładnie to samo mam, kiedy czuję ten zapach - kosmetyki mojej mamy, tyle, że ponieważ jestem najwyraźniej sporo starsza, mi się kojarzy z latami 80.:). Ale to już ustaliłyśmy przy okazji mojej recenzji:)

Cookie pisze...

O z tym zapachem to mnie zdziwiło :D Ja pamiętam kredkę do oczu mojej mamy z Avonu :D Jeju jak dzisiaj pamiętam jak się zamykałam w łazience i nią malowałam żeby nikt nie widział :D

barwy.wojenne pisze...

Dziewczyny, widzę., że wywołałam kosmetyczną lawinę wspomnień:D ja pamiętam kremy Pani Walewska i szminki z Astora... i jakies no name cienie w palecie 120 kolorów:)

Lady Flower pisze...

Mi zapach ten badziej przypomina zasypkę dla dzieci nie wiem czemu. recenzowałam go, ogólnie jestem na tak.

yanmaneee pisze...
Back to Top Najlepsze Blogi