Poznaliśmy już Bellę, Carmellę, Evę, Ginę i Lee Lee... teraz czas na zaznajomienie się z nową mieszkanką benefitowej Crescent Row - Sashą (159 złotych za 30 mililitrów).
Sasha mieszka w luksusowym mieszkanku pełnym dzieł sztuki nowoczesnej, dlatego też na drzwiach do jej lokum zobaczymy napis "miłośnicy sztuki mile widziani". Ja poczułam się od razu zaproszona, bo lubię sztukę, a i wnętrze mieszkania Sashy, widziane przez okna, mocno mnie zaciekawiło. Jeśli nie lubicie nowoczesnej sztuki - nic straconego, Sasha bowiem kocha też luksus i wytworne towarzystwo (a kto jest bardziej wytworny niż My, blogerki?). Dlatego zapraszam, rozgośćcie się u Sashy...
Flakonik wody toaletowej to istne dzieło sztuki designu (jak zresztą wszystkie kosmetyki Benefita). Oprócz niezaprzeczalnego piękna i sztuki kojarzy mi się jeszcze z shakerem do drinków... w końcu skojarzenie myślę, że prawidłowe, bo luksus i drinki idą w parze;)
Sam flakon utrzymany jest w odcieniach różu, łososia i złota, które wspaniale się ze sobą komponują, a i dobrze współgrają z barwami pozostałych benefitowych zapachów z Crescent Row.
A co Sasha kryje w środku?
Kryje w sobie tajemnicę i słodycz, kwiatową rozkosz i owocową świeżość, radość i nostalgię. To zapach niejednoznaczny - na początku radosny i owocowy, potem coraz bardziej otulający, kobiecy i kwiatowy, na końcu wybuchający eksplozją nut orientalnych. A na koniec, kiedy się już tego nie spodziewamy... wybucha słodyczą wanilii. Sasha więc może zaskoczyć, zaszokować swoją młodzieńczością, która przeradza się w kobiecość.
Zaszokować może też trwałością. Ta jest wprost niesamowita... skropiwszy się rano kilkoma kroplami Sashy, jeszcze późną nocą czuję jej zapach. Przenika on przez tkaninę, stapia się w ubraniem, nie jest jednak nachalny i nużący. Sasha staje się częścią wizerunku, jaki chcę wykreować, kiedy jej używam. Staje się częścią mnie.
Doskonała na wiosnę i lato, wczesną jesienią też może podbić Wasze serca i nosy. Zimą będzie doskonałym dodatkiem dla lubiących szokować;)
Dlatego ja śmiało Wam ją polecam. Jeśli jednak nie przypadnie Wam do gustu, przyjrzyjcie się bliżej jej siostrom... na pewno nie wyjdziecie bowiem z Sephory (bo tylko tam zapachy i kosmetyki Benefit są dostępne) z pustymi rękami.
Znacie Sashę? A może zaprzyjaźniłyście się z innymi mieszkankami Crescent Row?
Podzielcie się!