Grashka Lenghteninig Mascara (24,90 zł za 8 ml) to wydłużający tusz do rzęs firmy iGruszka.
Produkt ten zamknięty jest w klasycznym, czarnym opakowaniu. Prezentuje się ładnie i elegancko - z pewnością nie ma się czego wstydzić, wyciągając go z torebki. Sama rączka z aplikatorem do tuszu jest niezwykle poręczna, dobrze trzyma się ją w dłoni. Jest odpowiedniej długości i bez zbędnych udziwnień, których nie znoszę. Dzięki takiemu kształtowi opakowaniu, nawet przy drżeniu dłoni, bardzo dobrze się trzyma, co pomaga w aplikacji.
Sama szczoteczka jest długa i smukła, sprawia na początku wrażenie bardzo delikatnej i malutkiej, lekko wykrzywia się na górze, dzięki czemu rzęsy są po aplikacji tuszu lepiej podkręcone. Mam też wrażenie, że szczoteczka sprawia, że rzęsy unoszą się u nasady (jak po użyciu szamponu na włosach - takie moje skojarzenie).
Konsystencji nie mam nic do zarzucenia - nie jest ani za gęsta, ani za rzadka, po prostu w sam raz. Nigdy jeszcze tusz nie rozlał mi się na oku, ani nie zlepił na rzęsach, co rzadko zdarza się nawet z górnopółkowcami.
Mascara wydłuża rzęsy, co widać już przy pierwszej warstwie. Moim zdaniem formuła jakby nadbudowuje rzęsy, wydłuża je w dość wyraźny sposób. Druga warstwa daje jeszcze lepsze efekty (prawie sztucznych rzęs - przy innych tuszach mam to po 3 warstwie). Jednak coś za coś - przy kolejnych warstwach trzeba się liczyć z przykrymi niespodziankami, takimi jak sklejenie rzęs, co powoduje ich upodobnienie do owadzich odnóży (niezbyt apetyczne, a - o zgrozo - lansowane w zeszłym roku).
Z trwałością, jak mi się wydaje, różnie, zależy od liczby warstw. Jeśli nie przesadzicie z ilością użytej mascary, utrzymać się może do 12 godzin. Jeśli jednak zafundujecie sobie "imprezowe" 3 warstwy - to spodziewajcie się, że po około 6 godzinach Grashka zacznie się kruszyć i osypywać pod oczy. Wtedy look a la Taylor Momsen gwarantowany. Na szczęście nie ma jednak tendencji do spływania czy rozmazywania się. U mnie wytrzymuje nawet roztargnienie (by nie nazwać tego głupotą), kiedy, nie zważając na makijaż, trę sie po powiekach.
Niestety zmywa się średnio, czasami wręcz opornie. Moja niechęć do dwukrokowego demakijażu przegrywa z Grashką na całej linii, co skutkuje abstrakcyjnymi śladami na twarzy następnego ranka.
Jednak ten minus jest rekompensowany przez moje, dziwne, wrażenie, że odkąd go używam moje rzęsy urosły i stały się grubsze... Może któraś z Was pomoże mi to wyjaśnić, bo, mimo składu, nie wiem, czy któryś ze składników może to powodować.
A sama Grasha, ot mała iGraszka (nie mogłam się powstrzymać), po którą sięgnęłam, bo już chyba większość dziewczyn ją miała;) tak więc "wszyscy maja Grashkę, mam i JA!" (wybaczcie jestem w nastroju na mało odkrywcze rymy)
I skład:
Oceny:
Pierwsze wrażenie 5/5
Jakość 14/20
Opakowanie 10/10
Cena 8/10
Średnia 5/6
9 komentarze:
Fajny ten tusz, sama bym sobie taki kupiła, ale zawsze jak odchodzę od mojego Maybellina na rzecz innego tuszu to się rozczarowuję, więc trochę się boję zmiany, hehe :D.
Może pokażesz go kiedyś na rzęsach? Ciekawa jestem efektu :)
Bylam bliska zakupu juz dwa razy,mialam w koszyku i...dalam sobie spokoj;)Sama nie wiem dlaczego...i ciagle wracam do pomyslu z zakupem:D
Zaraz zerkne na sklad:)
pokażę jutro, zupełnie mi wypadło to z głowy, a teraz paskudne światło...
@ zzielona - ryzyko znikome, bo cena mała, a warto poznac coś nowego;)
@ Hexx - mi sie podoba, a cena niewielka, więc ryzyko znikome
ja nie mam... ale tez chetnie zobacze jak wyglada na rzesach :)
Ja miałam ten tusz :)
Jest fajny, ale nie robi WOW, więc poszedł w świat ;)
Zgadzam się z tym co napisałaś - aplikatory ogromne, a napigmentowanie paletki faktycznie jest średnie, ale na oku wygląda o wiele "mocniej" :). Ja nie mam Russian Red - zastanawiałam się czy jej właśnie nie wziąc, ale mam bardzo podobny jak nie identyczny odcień z Revlona (więc nie chcialam się powtarzać:) ).
A Grashki nie mialam nigdy. Pewnie dlatego, że z całej mojej kosmetycznej mani tusze jakoś mało mnie podniecają. Z twojej recenzji wywnioskowałam, że nie straciłam wiele bo jest dobra ale bez rewelacji:)
Nigdy nie słyszałam o kosmetykach z Grashki:) Gdzie je mozna kupic?
Kobiece - w necie (w tym poście i tym dzisiaj publikowanym jest link)
Greatdee - no, nie robi WOW,a le poprawny jest, a ja zawsze mam kłopot z tuszem, a to szczoteczka za duża, a to skleja rzęsy, a to zasycha, a to zbyt płynny...
Kleopatre- znam to - sama nie szaleję za tuszami. Mam, bo muszę
Prześlij komentarz