Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żel pod prysznic. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żel pod prysznic. Pokaż wszystkie posty
14

Vintage Washing Peeling - Lemon Grass

Peeling myjący o zapachu trawy cytrynowej (9,90 złotego za 250 mililitrów) dość nieoczekiwanie znalazł się w moim koszyku podczas cotygodniowych zakupów spożywczych... Co najdziwniejszy, już w domu wczytałam się w etykietę i zauważyłam, że to produkt wyprodukowany dla Tesco.
Zdziwiło mnie to, że raczej produkt z półki wyższej średniej (zważywszy na jakość, zapach i sam wygląd) jest produkowany dla sieci marketów, ale chyba czasy się zmieniają i trzeba zachęcić klientów nie tylko ceną, ale i jakością.
A ta jest w przypadku żelu peelingującego bardzo wysoka - produkt świetnie wygląda, jego stylistyka jest spójna z obietnicami wynikającymi z nazwy oraz... zapachu. Butelka jest tak czysta jak czysty jest w tym produkcie aromat trawy cytrynowej.
Żel jest w odcieniu kiwi z drobinkami peelingującymi w różnych kolorach (żółć, zieleń, czerń). Jako żel produkt sprawdza się super - dobrze się pieni, ślicznie, naturalnie pachnie i dobrze myje. Stosowany jako peeling jest jeszcze lepszy - to mocny zdzierak! Mimo zatopienia w żelu, drobinki ścierające są dość agresywne i świetnie radzą sobie z martwym naskórkiem.
Na pewno po użyciu tego produktu należy zastosować balsam lub masło do ciała, bo wysusza on skórę. Jednak zapach i działanie, a także sam wygląd, pozwalają wybaczyć mi te wysuszające właściwości.
Znacie żele z serii Vintage od Tesco? Co myślicie o "luksusowych" markach własnych hipermarketów?
Podzielcie się!
15

Organique - Botanic Garden - aromatyczny żel pod prysznic Orchidea i Curacao

Ochidea i Curacao (około 35 złotych za 250 mililitrów) z serii Botanic Garden marki Organique to żel dla wegan i wegetarian (nie wiedziałam o takim rozróżnieniu, ale jednak i takowe istnieje), po który sięgnęłam z całkiem innego powodu. A mianowicie z powodu tego, że... on świeci. W opakowaniu i na skórze, zaraz po wyciśnięciu z buteleczki, mieni się odcieniami niebieskiego i zieleni. Wygląda to magicznie i przyciągnęło taką srokę jak ja.
Gdy biorę kąpiel, mogę jak urzeczona patrzeć na grę światła w buteleczce tego żelu... 
Jednak nie to sprawia, że aż tak polubiłam ten produkt - ważniejsze jest jego działanie. Żel z serii Botanic Garden jest niezwykle łagodny, mało się pieni i nie pozostawia po użyciu uczucia ściągnięcia na skórze. Do tego pięknie pachnie - kwiatowo, jednak zapach ten przełamany jest przez gorzki aromat pomarańczy.
Na pewno mogę go śmiało polecić osobom o skórze suchej, jak i miłośnikom błyskotek. Bo przecież zabawa w kosmetykach jest równie ważna jak ich działanie. A jeśli i jedno i drugie jest na piątkę, to tym lepiej.
Ja sama żel ten stosuję razem z balsamem do ciała z tej samej linii zapachowej (ale o nim przeczytacie wkrótce), bo uważam, że skórę po kąpieli trzeba niemal za każdym razem nawilżać (wyjątkiem jest użycie mocno oleistego peelingu).
Znacie produkty Organique z serii Botanic Garden? Co myślicie o kosmetykach wege?
Podzielcie się!
18

Małe zakupy Organique

Jako że lato powróciło, a i moje zainteresowanie kosmetykami naturalnymi wzrosło, postanowiłam zaopatrzyć się w produkty Organique - tym razem słynne mydło z Aleppo oraz żel pod prysznic i balsam do ciała z serii Botanic Garden.
Chyba leppowego mydła reklamować nie muszę - za najlepszą reklamę niech posłuży jego długa historia:
Drugi zakup to para - żel pod prysznic i balsam do ciała o zapachu orchidei i gorzkiej pomarańczy z serii Botanic Garden:
Z tej serii interesuje mnie jeszcze Marakuja i Limonka...
A Wy znacie produkty Botanic Garden? Czy może powinnam się mocniej zainteresować innymi liniami zapachowymi?
Podzielcie się!
9

Original Source - żel pod prysznic Spearmint

Niedawno pisałam o dwóch nowych kompozycjach zapachowych dostępnych w ofercie marki Original Source - do wyboru jest Spearmint oraz British Strawberry. Dziś skupię się na słodkiej mięcie, truskawkę zostawiając na najbliższe dni:)
Żel (9,99 złotego za 250 mililitrów, teraz w promocji za 6,99 w Rossmannie) umieszczony jest w klasycznej już OS-owej butelce - wygodnej w użyciu, nieślizgającej się w dłoni, dość ergonomicznej jednym słowem. I jak dla mnie designerskiej;) Doskonale widać w niej produkt, jak i jego ubytek, co jest ważne (w końcu nikt nie lubi pod prysznicem zorientować sie, że żel się skończył).
Spearmint, czyli słodka mięta zasługuje na tę nazwę w 100, a nawet milionie procent. Zapach jest miętowo słodki (ależ odkrycie!), przypomina mi gumy Orbit w zielonej wersji smakowej.
Co do użycia - jak zawsze dla mnei POriginal Source jest wydajny, choć spotykam sie często ze zdaniem, iż to neiprawda:) Cóż, wszystko zależy od aplikacji - ja żel nalewam na lufę lub gąbkę i dopiero wtedy rozprowadzam po ciele.
Ostatnio Lady in Purplee zastanawiała się, czy faktycznie mięta sprawdzi się jako szampon - przetestowałam ją też w ten sposób:) I co? I się sprawdza, nie tworzy jednak tak gęstej piany jak typowe produkty do mycia włosów, co może sprawiac wrażenie "niedomycia". Jednak tak nie ejst - żel sie sprawdza jako szam,pon bardzo dobrze i  na pewno jest doskonałym rozwiązaniem w przypadku krótkich wyjazdów, kiedy chcemy zredukować ilość kosmetyków do minimum:)
Sama pozostanę jednak przy zwykłej funkcji mięty, czyli myciu ciała:)
Czy polecam? Tak, jak zawsze zresztą, bo Original Source uwielbiam. I czekam na kolejne wersje zapachowe - nawet w edycjach limitowanych!
A Wy już złapałyście którąś z OS-owych nowości? Jeśli tak, to jak wrażenia?
Podzielcie się!
16

Original Source - nowe warianty zapachowe

Ha!
Nareszcie są! Nowe warianty zapachowe moich ukochanych żeli pod prysznic Original Source trafiają do sprzedaży w najbliższych dniach. Do wyboru Brytyjskie Truskawki (miałam, kocham!!!) oraz Słodka Mięta - Spearmint!
Moim zdaniem trafili idealnie na wakacyjne upały z tymi zapachami.
A Wy co myślicie? Będzie kolejny hit ze stajni OS?
Podzielcie się!
13

Stenders - nowe żele pod prysznic: melonowy, różany i żurawinowy

Marka Stenders idzie za ciosem i co i rusz wprowadza do swojej oferty smakowite nowości kosmetyczne. Tym razem w salonach marki znaleźć możemy nowe żele pod prysznic o zapachu melona (na lato), róży (na każdą okazję) i żurawiny (na zimowe chłody). Tak naprawdę moja sugestia co do pory roku, w której możemy stosować te produkty jest spowodowana zapachami, które kojarzą mi się z odpowiednimi okresami roku. 
Żaden z żeli nie zawiera siarczanów, silikonów, parabenów, PEG oraz barwników, więc mogą je stosować też alergicy.
Mimo swojej łagodności, żele leciutko się pienią, tworzą na skórze aksamitną pianę, którą łatwo zmywa się wodą. Nie wysuszają skóry, a nawet lekko ja nawilżają (do kilku godzin), choć i tak zawsze po kąpieli polecam stosowanie masła lub balsamu do ciała.
Nuty zapachowe żeli to:
- melon - soczysty zapach owoców melona, słońca i lata. Bardzo fajnie stosować go rano, na pobudzenie. Myślę, że dobrze sprawdzi się też w czasie upałów, kiedy potrzeba nam orzeźwienia w każdej postaci.
- róża - zapach kwiatowy, bardzo kobiecy, otulający ciepłem. Kojarzy mi się z przytulnością i słodyczą oraz... konfiturami (tak, wszystko co różane kojarzy mi się z konfiturą).
- żurawina - zapach przestrzenny, owocowo-leśny, bardzo zimowy. Identyczny w porównaniu z innymi produktami linii żurawinowej - kulą do kąpieli czy mydłem.
Cena 250 mililitrów żelu to 39,90 złotego, co może wydawać się wysoką kwotą, ale produkt jest wydajny i przeznaczony do pielęgnacji nawet skóry z problemami. Jeśli więc znacie produkty o tych zapachach ze Stendersa lub też jesteście fankami łagodnie myjących kosmetyków bez dodatków zbędnych sztucznych składników, te żele mogą być dla was.
Macie swoje ulubione zapachy żeli pod prysznic na późną wiosnę? 
Podzielcie się!
8

Jadwiga - żel do kąpieli rozmarynowy

Żel do kąpieli zawierający naturalny olejek eteryczny z rozmarynu (18 złotych za 500 mililitrów) to mój hit od JadwigiPatrząc na produkt na stronie, widzę, że mój żel przeszedł małą metamorfozę - teraz opakowanie wydaje się być bardziej eleganckie i pasujące do produktu do kąpieli. Nie myślcie jednak, że narzekam - "mój" żel jest niczego sobie. A nawet lepiej!
Co najważniejsze w tym produkcie to zapach! Jest naprawdę intensywny, mocno ziołowy, po prostu rozmarynowy. Myślę, że nie bez kozery producent napisał, że usuwa zmęczenie - nawet po dniu pracy, po kąpieli w tym cudzie, czułam się odprężona i pełna sił.
Zapach jednak nie każdemu przypaść może do gustu - mnie się spodobał, ale wyczuwam w nim Hallsy (cukierki do ssania) i maść Wick Vaporub, co może niektórych odstraszyć. Jednak na pewno zapach ten jest idealny w razie przeziębienia i zatkanego nosa - po 15 minutach w wannie zatoki są czyste, a ulga wyraźna;)
Trochę zaniepokojona jestem tylko kolorem tego żelu - intensywny niebieski jednak nie kojarzy mi się z naturą. Jednak ten drobny mankament nie przykryje oczywistych plusów, do których mogę dopisać jeszcze gęstą pianę, która długo utrzymuje się w kąpieli i dodatek olejków natłuszczających ciało.
Jestem zdania, że wiele z Was byłoby z niego zadowolonych:) Szczególnie jeśli lubicie wyraźne aromaty i chcecie zażywać kąpieli nie tyle dla relaksu, co pobudzenia.
Znacie inne żele do kąpieli produkcji Jadwigi? A może polecicie inne produkty tej marki?
Podzielcie się!
17

Adidas - żel pod prysznic Vitality

Na wstępie chciałam przeprosić za ponad miesięczne milczenie - zarówno na blogu, jak i w odpowiadaniu na maile. Obiecuję, że teraz znów Barwy Wojenne będą tym blogiem, co jeszcze niedawno, no może z wyjątkiem mniejszej częstotliwości zamieszczania postów. Ale nie opuszczę Was bez wyraźnego ostrzeżenia. Myślę, że w maju sytuacja powinna się całkiem unormować i powróci "stary" program:)
Przyznam bez bicia, że strasznie się stęskniłam za Wami oraz samym pisaniem. Teraz, po tym miesiącu bez bloga, wiem, że stał się on integralną częścią mojego życia i traktuję go po matczynemu.
Ale dość o moich uczuciach - czas na recenzję;)
Żel pod prysznic Adidas Vitality (około 10 złotych za 250 mililitrów) przeznaczony jest typowo dla kobiet. Już sama nazwa na opakowaniu wskazuje nam adresata (a raczej adresatkę) kosmetyku. 
Produkt zamknięty jest w ergonomicznej, przezroczystej butelce, która gwarantuje nam wygodę pod prysznicem (na pewno nie ma powodu bać się jej wyślizgnięcia, bo idealnie dopasowuje się do kształtu dłoni). Dzięki braku naklejek zaś i nieprzezroczystego plastiku nie ma obawy, ze nagle zostaniemy bez żelu, bo każdy ubytek jest łatwo zauważalny! Niby to wydaje się być nic wielkiego, ale czasem dobrze, ze firmy myślą o naszej wygodzie nawet w tak banalnej kwestii jak kształt opakowania czy jego przezroczystość.
Co do samego żelu, to przypomina mi on... chlorofil, znany wszystkim z lekcji biologii zielony barwnik!
Skojarzenie może mało smakowite, ale bardzo współgrające z produktem i jego zapachem. Żel Vitality pachnie bowiem niezwykle świeżo, trochę trawa, a trochę kwiatami. Kojarzy mis ie ten zapach z wiosenną łąką po deszczu. A że wiosnę, łąki i deszcz lubię, to i Vitality polubić musiałam (i to bez przymusu). 
Żel od Adidasa pieni się całkiem przyzwoicie, może nie rewelacyjnie, ale na pewno po roztarciu go na gąbce typu lufa sprawi, że poczujemy się dopieszczone ilością piany. Mimo masujących perełek jest niezwykle delikatny i nie ściera jak peeling (choć początkowo myślałam, że tak właśnie będzie). Skóra po jego użyciu jest jest nawilżona, ale i nie wysuszona. Tak więc jako środek myjący sprawdza się świetnie.
Polecałabym go fankom świeżych, rześkich zapachów, rozmiłowanych w kolorze zielonym i wiośnie. Na pewno jako poranny rozbudacz, żel Adidas Vitality sprawdzi się znakomicie! Nawet te z Was, które nie przepadają za aromatami świeżych owoców i trawy, nie powinny czuć się zawiedzione. Ale o tym trzeba przekonać się samemu, najlepiej pod prysznicem:)
Znacie żel Adidas Vitality? A może polecicie jakiś inny o podobnym zapachu i wyglądzie?
Podzielcie się!
25

Original Source - żel pod prysznic Chocolate & Mint

Jeśli czytacie mojego bloga od jakiegoś czasu, wiecie, że jestem fanką żeli pod prysznic marki Original Source (oraz piany do kąpieli i mydła w płynie - moje wrażenia na temat większości produktów możecie znaleźć po TYM linkiem).
W dzisiejszym poście skupię się na żelu pod prysznic Chocolate & Mint (9,90 złotego za 250 mililitrów, choć w promocji cena często zmniejsza się nawet o 50%), który jest młodszym bratem piany do kąpieli o tym samym aromacie. Zapach czekolady i mięty od OS po prostu uwielbiam - kąpiel z produktami o tym zapachu to sama przyjemność, tym bardziej, że w głowie mam skojarzenie z czekoladkami After Eight
Żel dobrze się pieni, jest dość wydajny, choć mniej niż na przykład Lemon & Tea Tree.
Znając zapach i konsystencje, miałam dziwne wrażenie, że piana i żel to ten sam produkt - postanowiłam więc przeprowadzić mały eksperyment. Jednego wieczora wzięłam kąpiel w pianie czekoladowo-miętowej, następny wieczór spędziłam w kąpieli w pianie powstałej ze zmieszania wody i żelu pod prysznic. Efekt był taki sam! Piana w obu przypadkach była bardzo bogata, co jest wyróżnikiem marki Original Source, utrzymywała się przez kilkadziesiąt minut, czyli przez cały okres wylegiwania się w wannie. Co ważne nawet skład obu kosmetyków jest taki sam:
Skład żelu pod prysznic Chocolate & Mint
Skład piany do kąpieli Chocolate & Mint
Mimo braku różnic nie będę Wam polecała piany jako zamiennika żelu z prostego powodu - opakowanie, a w szczególności szyjka butelki, nie sprzyja relaksowi pod prysznicem. Trzeba bowiem mocno się nagimnastykować, by nie wylać połowy zawartości butelki. W przypadku żelu korek uniemożliwia wypływanie zbyt dużej ilości produktu, ba, trzeba mocno nacisnąć butelkę, by wydobyć z niej żel.
A Wy co myślicie o tych bliźniaczych kosmetykach? Czy tak jak ja będziecie używały i żelu, i piany osobno, czy raczej wolicie zaoszczędzić i używać piany jako żelu?
Podzielcie się!
12

Oriflame - kremowy żel pod prysznic z serii Nature Secrets - jojoba i mango

W paczce od Oripolska.pl znajdował się kremowy żel pod prysznic z serii Nature Secrets o zapachu jojoby i mango, który dość mocno Was zaintrygował swoim wyglądem. Wiele z Was pisało, że w pierwszej chwili myliło go z owocowym sokiem - ja do teraz mam takie skojarzenia, patrząc na butelkę w swojej łazience.
To od niego rozpoczęłam swoją ponowną (po wielu, wielu latach) przygodę z marką Oriflame i  nie jestem zawiedziona:) Od razu muszę Wam napisać, że Oriflame kojarzyło mi się ze zdecydowanie wyższymi cenami, ale przeglądając katalogi, stwierdziłam, że cenowo nie odstaje od innych marek kosmetycznych.
Pierwsze co rzuca się w oczy to opakowanie - przywodzące na myśl świeży sok owocowy w butelce. Ten pomysł bardzo mi się podoba - wskazuje na związek z naturą i zdrowiem. Kolejnym plusem jest zdecydowanie naturalny zapach - średnio dojrzałego mango. Kojarzy się on z latem i radością.
Konsystencja tego produktu jest, jak wskazuje nazwa, kremowa - nie jest to typowy żel, ale raczej wodnisty krem. Najlepiej widać to przy aplikacji, kiedy to dość gęsta ciesz wycieka z butelki. Mogę go porównać do nieściętej jeszcze galaretki. Sam krem średnio się pieni, co jednak nie stanowi problemu, tym bardziej, że jest moim zdaniem dość wydajny. Nie wysusza zanadto skóry, ale i nie nawilża. Myślę, że wskazania do skóry wrażliwej są jak najbardziej na miejscu.
Jedyny zarzut, jaki mogę stawić temu produktowi to trudność w wyciskaniu kremu pod prysznic z dość twardej butelki (która i tak jest bardziej podatna na uciskanie niż butelki produktów The Body Shop).
Myślę, że to całkiem przyjemny kremowy żel pod prysznic, który zadowoli fanów naturalnych, owocowych zapachów oraz osoby lubiące nietypowe produkty - ten bowiem kojarzy się bardziej ze sklepem spożywczym niż drogerią:)
Znacie produkty do kąpieli Oriflame? Jaki jest Wasz ulubiony zapach żelu pod prysznic?
Podzielcie się!
23

Kosmetyki Oriflame od Oripolska.pl

Z Oriflame od zawsze było mi nie po drodze - po prostu nigdy nie trafiłam na ich konsultantkę, co przy moim lenistwie i niechęci do szukania jej samemu wyeliminowało na lata tę markę z mojej kosmetyczki. Jednak dzięki współpracy ze stroną Oripolska.pl jestem teraz na dobrej drodze do poznania produktów tej szwedzkiej marki. I jak na razie myślę, że dużo straciłam:)
Do testów otrzymałam pomadkę Very Me Lipmania (14,90 złotego za 4 gramy, teraz w promocji za 11,90) w odcieniu Red Vibe, który na ustach zmienia się nie poznania:
Oraz smakowicie się prezentujący krem pod prysznic z serii Nature Secrets z linii zapachowej Jojoba i Mango:
Niedługo spodziewajcie się obszernych recenzji tych produktów:) 
Znacie produkty marki Oriflame? Czy możecie mi wskazać (jako świeżynce) hity, na które powinnam zwrócić uwagę?
Podzielcie się!

A już dzisiaj o 20.30 zapraszam Was na internetową konferencję na temat nowości marki Oriflame oraz hitów z katalogu 2/2012, którą obejrzycie pod adresem http://1104130.livebroadcast.talkfusionlive.com/golive/m/Tw2vUwOUpcYv3j88 (należy kliknąć i zalogować się swoim imieniem i nazwiskiem w polu GUEST (Gość) i nacisnąć ENTER). 
Zapraszam Was też na profil Oripolska na Facebook.
35

The Body Shop - zakupy wyprzedażowe

Jak zawsze przy sezonowych wyprzedażach, zaopatrzyłam się w zapas maseł do ciała z The Body Shop. Szczególnie zainteresowało mnie to z owocem granatu, bo pierwszy raz miałam z nim styczność. Podobno jest to seria, która powróciła do sprzedaży po kilku latach - jak dla mnie bomba i nie mogę zrozumieć, czemu firma zrezygnowała z tej linii na jakiś czas. Do kompletu z masłem z granatu dobrałam żel pod prysznic z tej samej linii.
Za każde z maseł zapłaciłam 33 złote (przecena z 65 złotych), a za żel pod prysznic 9 złotych.
żel pod prysznic o zapachu granatu
masło do ciała papaja
masło do ciała z granatu
masło do ciała shea
masło borówkowe
Myślę, ze cena 33 złotych za masło do ciała jest bardzo korzystna, tym bardziej, że zapachy tych maseł, które wybrałam, uwielbiam, a shea na przykład jest świetnym nawilżaczem. 
Lubicie kupować kosmetyki na przecenach? Co myślicie o promocjach The Body Shop?
Podzielcie się!
21

Original Source - żel pod prysznic Chocolate & Orange

Jak wiecie, jestem maniakiem Original Source! Żel pod prysznic Chocolate & Orange (9,99 złotego za 250 mililitrów) jeszcze wzmógł moją chęć posiadania absolutnie KAŻDEJ OPCJI zapachowej tej marki! Jestem pod wielkim wrażeniem i potwierdzam Wasze opinie z wczoraj, że zapach czekolady i pomarańczy jest obłędny.
Zamknięty w klasycznym, originalsowym opakowaniu o pojemności 250 mililitrów żel ten ma niesamowity zapach - trochę świąteczny, trochę zaś kojarzący się z pomarańczowymi Delicjami. To aromat pomarańczy oblanych mleczna, jeszcze ciepłą czekoladą, bez żadnej goryczy, ale i bez obezwładniającej słodyczy. To zapach wyważony w nutach. Dla mnie idealny na jesienne i zimowe wieczory pod prysznicem lub w wannie (bo z żeli Original Source można w łatwy sposób wyczarować bogata pianę).
Konsystencja kosmetyku jest dość rzadka i choć wolałabym, by była tak kremowa, jak w przypadku wersji Raspberry & Vanilla Milk, to i tak skojarzenia z miodem lub płynnym karmelem powodują miłe doznania.
Właściwości myjące są bardzo dobre - pieni się znakomicie, dobrze rozprowadza się na gąbce lub od razu na skórze. Nie nawilża, ale i nie wysusza mnie. Jednym słowem spełnia swoje podstawowe zadanie - oczyszcza.
Mogę go śmiało polecić wszystkim wielbicielom czekolady oraz będącym na diecie - nie przyjmując ani jednej kalorii czujemy się po kąpieli, jak po wizycie w cukierni:)
A Wy co sądzicie o smakowitym połączeniu czekolady i pomarańczy? A może stawiacie na energetyzujące zapachy owocowe?
Podzielcie się!

Na koniec mam dla Was kupon rabatowy na produkty Original Source upoważniający do zakupu ich ze zniżką 20%:
22

Ziaja i Original Source, czyli na szybko o dzisiejszych zakupach

Mogę już oficjalnie potwierdzić - jestem uzależniona od żeli pod prysznic Original Source. Dzisiaj drogą kupna nabyłam 2 kolejne - obecny na rynku od początku Watermint & Lemon Grass oraz nowość - Chocolate & Orange (z którym niedługo się bliżej zaznajomię;)). Nie byłabym też sobą, gdybym nie wzięła z rossmannowskiej półki ostatniego peelingu czekoladowego z Ziaji. To dlatego, że od dawna na niego polowałam i zawsze się okazywało, że właśnie przede mną ktoś go kupił. Mimo zapasu peelingów, na ten musiałam się skusić. Niedługo okaże się, czy postąpiłam dobrze:)
A może Wy znacie już któryś z moich nowych nabytków i napiszecie coś o nim?
12

Original Source - peelingujący żel pod prysznic Mint & Walnut (plus zestaw świąteczny)

Pisałam dzisiaj już o świątecznych zestawach marki Original Source, w których znaleźć można nie tylko znane już żele pod prysznic i płyny do kąpieli, ale i nowość na polskim rynku - peelingujący żel pod prysznic oraz piankę do golenia. Teraz przyszedł czas na ocenę produktu, który wywoływał u mnie największe emocje - peelingującego żelu pod prysznic Mint & Walnut.
Nie jest on niestety dostępny pojedynczo - możemy na razie dostać go, kupując zestaw prezentowy. Ale myślę, że warto!
Klasyczna butla Original Source (250 mililitrów) skrywa w sobie prawdziwą miętową bombę! Nie będę przesadzać, twierdząc, że jest to największa eksplozja świeżości, jakiej doznałam ze strony kosmetyku. Peeling jest tak mocno miętowy i aromatyczny, że chwilami aż drażni oczy. Nie jest to bynajmniej zarzut, tylko stwierdzenie faktu:) Dzięki zawartości (bardzo drobno) kruszonych łupin orzecha peelingujący żel pod prysznic niezwykle dobrze usuwa martwy naskórek, jednocześnie jednak będąc bardzo delikatnym. Co zastanawiające, tak delikatny ścierak pozostawił moją skórę aż skrzypiącą z czystości - myślę, że duża w tym zasługa chłodzącej mięty, która intensyfikowała doznania czystości i odświeżenia.
Sam peelingujący żel ma postać pasty z drobinkami orzechów w kolorze mocno miętowym. W kontakcie ze skórą od razu ja chłodzi i powoduje przyjemną świeżość.
Zapach to nic innego jak mięta. I to duża ilość tego zioła - tak duża, że jestem skłonna uwierzyć, że w tej małej butelce upakowano 7927 listków mięty!
Jednak to nie wszystko, co znajdowało się w zestawie - w moim oprócz Mint & Walnut był żel pod prysznic Mango & Macadamia oraz ukochany przeze mnie płyn do kąpieli Chocolate & Mint (kojarzący mi się z czekoladkami After Eight).
Zestaw zapakowany jest w opakowanie z tektury falistej, co jest fajnym nawiązaniem do sportowej filozofii marki - nie ma tu zbędnych ozdób, a opakowanie ma być jak najbardziej funkcjonalne. Na tylnej ściance znajduje się opis wszystkich produktów oraz obrazek, który mocno mnie rozbawił - czasami po użyciu kosmetyków Original Source czuję się tak jak bohaterka :
Ja jestem jak najbardziej przekonana do takiego zestawu prezentowego i trzymam od dzisiaj kciuki za wprowadzeniem na nasz rynek żeli peelingujących!
A Wy znacie już ten produkt? Podoba się Wam gama produktów Original Source?
Podzielcie się!
7

Adidas - Soft Cotton Shower Milk

Mleczko Soft Cotton marki Adidas (około 10 złotych za 25 mililitrów) to całkiem przyjemny produkt do użycia pod prysznicem. Zaczynając od opakowania, a na nawilżaniu kończąc, mogę stwierdzić, że jestem zadowolona z tego produktu, ale po kolei...
Pierwszym wrażeniem, które nasuwa mi się po spojrzeniu na opakowanie jest nowoczesność. Chodzi mi szczególnie o dość oryginalny jak na żel pod prysznic korek oraz mocno ergonomiczny kształt butelki. Dzięki wcięciu w połowie butelki, opakowanie niezwykle dobrze dopasowuje się do dłoni - dzięki temu nawet pod prysznicem, gdy mamy oczy zalane wodą, nie grozi nam to, że butelka się wyślizgnie, a produkt z niej wyleje. Drugim niezaprzeczalnym plusem i zabezpieczeniem jest wspomniany już, "kosmiczny", korek - dość ciężko go otworzyć, nie trafiając w wyprofilowane miejsce na nim, co też zabezpiecza mleczko przed wylaniem. Tak więc opakowanie jest jak najbardziej na plus - tym bardziej, że jest przezroczyste i zawsze możemy kontrolować poziom zużywania. 
Przejdę teraz do zapachu - ten jest bardzo delikatny, kobiecy. Może przyczyną jest nazwa, ale kojarzy mi się z zapachem bawełny (szczególnie tak zwanej bawełny egipskiej - możecie ten zapach znaleźć na przykład w bibliotece zapachów Yankee Candle). Jest to woń przyjemna, nieprzeszkadzająca w używaniu innych zapachów po kąpieli. 
Producent pisze, że produkt ten powinien nawilżać - z moją suchą skórą jest o to bardzo ciężko, ale muszę przyznać, że na pewno nie wysusza. Jest to spowodowane niezastosowaniem mydła w żelu pod prysznic. Soft Cotton dobrze się pieni i jest wydajny (oczywiście pod warunkiem używania go nie ręką, a przy pomocy gąbki lub lufy).
Myślę, że produkt ten spodoba się osobom często korzystającym z siłowni lub innej fizycznej aktywności, po której wypadałoby się wykąpać;) Polecę go też wielbicielkom kobiecych, delikatnych zapachów, które nie dominują na skórze, ale łagodnie się z nią stapiają.
A czy Wy używałyście już żeli pod prysznic marki Adidas? Macie swoje ulubione wersje zapachowe? A może lubicie zupełnie inne marki?
Podzielcie się!
Back to Top Najlepsze Blogi