Panthe Vera (27 złotych za 180 mililitrów) to lekki łagodzący balsam do ciała, który ma przynieść ulgę poirytowanej, zaczerwienionej i poparzonej skórze. Opakowany został w bardzo poręczną butelkę z pompką. Pompka ułatwia dozowanie produktu, poprzez możliwość wyciskania odpowiedniej dla siebie porcji. Design opakowania nie jest ani ładny, ani brzydki, zwyczajnie apteczny powiedziałabym. Sam balsam moim zdaniem dziwaczny, ale przyjemny zapach, który kojarzy mi się troszeczkę z kremem Nivea i świeżo przepołowionym aloesem. Ma bardzo lekką i dosyć rzadką konsystencje, która świetnie rozprowadza się na skórze i migiem się wchłania nie pozostawiając uczucia lepkości, ani tłustości. Praktycznie po 2 minutach po kosmetyku nie ma śladu na ciele. Niestety ze względu na swoją rzadką konsystencje kosmetyk nie należy do wydajnych, zużywa si go bardzo dużo i bardzo szybko.
Jeśli chodzi o właściwości łagodzące - mogę potwierdzić z całą odpowiedzialnością, że są zauważalne, balsam doskonale uspokaja podrażnioną na przykład depilacją skórę, likwiduje zaczerwienienia i szorstkość. Poradził sobie też z moją przypieczoną na solarium skórą, która po wysmarowaniu Panthe Vera odetchnęła z ulgą i szybko wróciła do swojego normalnego stanu. Generalnie balsam bezsprzecznie przynosi ulgę, skóra przestaje tak swędzieć i piec, staje się bardziej gładka i miękka, szybko wraca do zdrowia.
Poziom nawilżenia jest jednak mały, nie polecałabym tego balsamu jako codziennego produktu nawilżającego na całe ciało, bo uważam, że to nie jest jego zadanie. Nie mogę powiedzieć, żeby nie nawilżał wcale, uważam jednak, że robi to w bardzo małym stopniu, moja bardzo sucha skóra nie byłaby w stanie wytrzymać na nim przez cały dzień.
Jeśli jednak wybieracie się właśnie w tropiki, albo macie bardzo wrażliwą skórę, to Panthe Vera marki STH jest idealnym produktem do rozwiązania waszych problemów.
Przyglądałyście mu się już kiedyś? Czy miewacie okresowo podrażnioną skórę na ciele? Jak sobie z nią radzicie?
Podzielcie się!
Poziom nawilżenia jest jednak mały, nie polecałabym tego balsamu jako codziennego produktu nawilżającego na całe ciało, bo uważam, że to nie jest jego zadanie. Nie mogę powiedzieć, żeby nie nawilżał wcale, uważam jednak, że robi to w bardzo małym stopniu, moja bardzo sucha skóra nie byłaby w stanie wytrzymać na nim przez cały dzień.
Jeśli jednak wybieracie się właśnie w tropiki, albo macie bardzo wrażliwą skórę, to Panthe Vera marki STH jest idealnym produktem do rozwiązania waszych problemów.
Przyglądałyście mu się już kiedyś? Czy miewacie okresowo podrażnioną skórę na ciele? Jak sobie z nią radzicie?
Podzielcie się!