Kolejny po peelingu solnym z oliwą z oliwek produkt Flos-Leku, który pokochałam, ale... znów mam problem z zapachem:) Chyba lata hodowania mnie na syntetykach i perfumach sprawiły, że nie umiem dobrze znieść zapachu naturalnych olejów i maseł i to w takiej obfitości. Po prostu jest to dla mnie zapach zbyt mdły i duszący, co jednak tej maseczce wybaczam, bo... jej działanie jest rewelacyjne.
Maseczka relaksująco-upiększająca nie bez kozery posiada taką nazwę, gdyż i relaksuje i upiększa moją cerę nie tylko zaraz po zastosowaniu, ale i kilka dni po nim. Stosuję ten produkt dwa razy w tygodniu, co przy utrzymujących się efektach wygładzenia i lekkiego napięcia skóry jest wystarczające.
Maseczka Flos-Lek z linii beECO ma formę średnio gęstej pasty, z której, gdy nie poruszymy opakowania przed użyciem, może wyciekać lekko oliwa z oliwek, która się lekko rozwarstwia. Niby minus, a jednak nie poczytuję tego faktu za taki - raczej uważam, że w przypadku kosmetyków naturalnych do takich "zajść" musi dochodzić (ot, takie moje myślenie dziwaczne).
Maskę należy rozsmarować cienką warstwą na buzi i czekać kilka minut, aż się wchłonie - resztki zaś zmyć ze skóry wodą. Mnie początkowo nic nie zostawało, co świadczy o tym, jak sucha była moja skóra. Teraz muszę już korzystać z kranu - maseczka nawilżyła moją cerę.
Do działania nie mam zastrzeżeń. Mam tylko jedną wątpliwość - skoro to linia ekologiczna, biocertyfikowana, to po co Flos-Lek opakowuje tubę w dodatkowe opakowanie kartonowe? Przez to produkt może nie tyle stracić na wiarygodności, co raczej nie być uznanym za naturalny i ekologiczny. To tylko moje czepialstwo, ale...
Mimo tego, że już na początku wspomniałam o zapachu, który nie przypadł mi do gustu, polecam tę maseczkę wszystkim tym z Was, którzy potrzebujecie ukojenia skóry, nawilżenia jej i poczucia się zrelaksowanymi.
Znacie ten produkt? A może sami "ukręcacie" maseczki?
Podzielcie się!