Kocie spojrzenie to coś, czego chciałaby pewnie każda z nas. Zalotne, powłóczyste i silne jednocześnie. Co w tym sezonie zamieni nas w dziką kotkę? Nowy Colossal Maybelline.
Tusze tej firmy mają długą i bogatą historię, osobiście nie znam ani jednej dziewczyny, która chociaż raz nie miałaby któregokolwiek z tuszy tej marki. Moja przyjaciółka kupuje każdego nowego Colossala. Dlaczego? Bo prawda jest taka, że one są po prostu dobre. Zobaczmy, czy najnowszy dodatek do tej rodziny - Cat Eyes - nie odstaje jakością od swoich poprzedników.
Tusz znajduje się w żółtym stożkowatym opakowaniu z miedzianymi kocimi cętkami. Uchwyt nie sprawia problemu, łatwo się go kontroluje, nie ślizga się w palcach. Szczoteczka jest wygięta w delikatny łuk przypominający trochę zalotkę, z krótkimi włoskami. Formuła nie jest zbyt gęsta, bardzo dobrze rozprowadza się na rzęsach nie pozostawiając grudek.

Szczoteczka tego tuszu za zadanie ma przede wszystkim chwytać nawet najkrótsze włoski w kącikach oczu, i robi to bez zarzutu. Fakt, że nie jestem w stanie się przy tym nie pobrudzić tuszem na powiece to już mój prywatny brak umiejętności. Faktem jednak pozostaje, że tusz pokrywa dokładnie wszystkie, nawet najkrótsze włoski pozostawiając na nich dosyć grubą warstwę maskary.
Już przy pierwszej warstwie widać wyraźne wydłużenie rzęs, druga warstwa sprawia, że robią się autentycznie pogrubione, tak, że wydaje się być ich więcej. Trzecia warstwa dla mnie to typowy efekt sztucznych rzęs, i o ile pierwsza ani druga nie skleją wam włosków, tak trzecia już niestety może to zrobić. Tusz jednak, bez względu na ilość warstw, nie wywoła uczucia "ciężkiego" oka. Zauważyłam też, że rzęsy są nieco podkręcone i "odbite" od nasady.
 |
oko bez tuszu |
 |
1 warstwa Maybelline - The Colossal Volume Express Mascara CAT EYES |
 |
2 warstwy Maybelline - The Colossal Volume Express Mascara CAT EYES |
 |
3 warstwy Maybelline - The Colossal Volume Express Mascara CAT EYES |
Nosiłam tusz z powodzeniem przez 13 godzin, w tym czasie nie rozmazywał się, nie spływał, nie smużył. Jedyne, co mogłabym mu zarzucić w kwestii trwałości to, że po 6-7 godzinach zaczyna się nieco kruszyć, ale nie topi się przy tym na policzku, tak więc suche okruszki są łatwe do usunięcia.
Jeśli szukacie czegoś, co uzupełni wasz makijaż kocich oczu, albo po prostu chcecie natychmiast uwolnić w sobie tygrysicę, Cat Eyes Maybelline powinno wam w tym pomóc!
Używałyście jej już? A może polecacie innego Colossala?
Podzielcie się!