6

MAC - Mineralize Charged Water Cleanser

Mineralize Charged Water Cleanser (110 złotych za 100 mililitrów) to bardzo długa nazwa dla produktu? Zgadzacie się ze mną? Na pewno. A ponieważ nazwa jest długa, a ja jestem leniwa, postanowiłam nieco ją zignorować i uznać, że produkt ten to tonik. Więc aby was ostrzec przed zmarnowaniem bardzo dobrej rzeczy, napisze wszem i wobec. TO NIE JEST TONIK! Mniej leniwi mogą się zorientować właśnie dzięki nazwie, że jest to produkt oczyszczający (głupiutkie Barwy...).
Mineralize Charged Water Cleanser zamknięty jest w ślicznej, niebieskiej buteleczce, która, jeśli ogląda się ją pod światło, sprawia wrażenie jakby była wykonana właśnie z mineralnych kryształków odbijających światło w różnych kolorach. Dozowanie produktu na wacik jest wygodne, na pewno nie wylejecie za dużo. Konsystencja jest no cóż..., wodnista :). Produkt pachnie ładnie i świeżo, zapach kojarzy mi się z czymś morskim i naprawdę przyjemnym.
Wybaczcie to zdjęcie, ale jak się okazało w trakcie pisania, wyrzuciłam z folderu zdjęcie, a opakowanie już dawno w koszu:(
Podczas używania nie spotkały mnie żadne irytujące, czy szczypiące sensacje, wręcz przeciwnie, lubię używać tego produktu nawet w ciągu dnia kiedy nie nosze makijażu, bo bardzo fajnie uspokaja zaczerwienioną i zmęczoną skórę, rozluźnia ją i ogólnie redukuje drobne napiecia. Z całą pewnością nie wysusza twarzy, powiedziałabym, że wręcz lekko ją nawilża, pozostawiając przyjemne uczucie gotowości skóry na przyjęcie kolejnych kosmetyków nawilżających.
Jak radzi sobie z oczyszczaniem twarzy i usuwaniem makijażu? Różnie. Przede wszystkim zmywałam niż makijaż buzi, oczy przydarzyło mi się tylko dwa czy trzy razy, głownie dlatego, że lubię mieć osobny produkt do demakijażu oczu i osobny do demakijażu twarzy. Niemniej jednak wszystkie cienie szybko poddały się właściwościom oczyszczającym wody, nawet te w kremie, nawet żelowy eyeliner Inglota. Tusze już jednak nie za bardzo. Uważam to za nieco dziwne, jak coś może skutecznie i szybko usuwać eyelinery w kremie i żelu, ale nie móc sobie poradzić z tuszem do rzęs? Tym bardziej, że tusz nie był nawet wodoodporny.
Jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy, to tu nie miałam nawet grama problemu, woda mineralna MACa usuwała po prostu wszystko, powtarzam WSZYSTKO, chociaż na stronie widnieje informacja, że nie poradzi sobie z wodoodpornym makijażem, ja uważam to za zbytnią skromność, zmywałam tym nawet ciężkie kamuflaże i gęste, naprawdę kryjące korektory. Skóra zostawała czyściutka, aż skrzypiąca.
Na zakończenie chcę jeszcze tylko powiedzieć, że po zużyciu całego opakowania niemal natychmiast zaczęłam tęsknić za tym oczyszczaczem. Dlaczego? Dlatego, że autentycznie odnotowałam małą, lecz zauważalną poprawę kondycji mojej skóry podczas używania go. Buzia wyjaśniała, nabrała jakiegoś wewnętrznego blasku, sprawiała wrażenie po prostu zdrowszej.
Bardzo polecam Mineralize Charged Water marki MAC, to naprawdę świetny oczyszczacz do buzi i byłby niemal idealny, gdyby nie nieco za wysoka cena.
Co myślicie o wykorzystaniu minerałów w pielęgnacji skóry?
Czy używałyście produktów pielęgnujących z MACa? Czy markę kojarzycie tylko z kosmetyków kolorowych?
Podzielcie się!

6 komentarze:

Paubia pisze...

Zawsze mnie chemii w kosmetykach..

krzykla pisze...

Byłam ostatnio na warsztatach poświęconych m.in. pielęgnacji MAC. Mają sporo ciekawych produktów wartych przetestowania.

barwy.wojenne pisze...

@Paubio - ;)
@krzyklo - czytalam o tym, musialo być fajnie:) tym bardziej, że się Tobą Adaś zajmował;) a on potrafi MACówką zakręcić:D
ale wracając do tematu - kocham serię Strobe (i LIquid, i Cream) i stary eye balm, (nazwy nie pamiętam)

xbebe18 pisze...

Charged water bardzo lubie,ale mist-cleanser'a jeszcze nie mialam,wole jednak zakupic Bioderme w tej cenie:)

Marti pisze...

jakoś nigdy nie wpadła w moje łapki.. chyba się rozejrzę za nią przy najbliższej okazji :)

PS: również wielbię Strobe Cream! :)

Bella pisze...

Zdecydowanie wolę tańsze oczyszczacze ;)

Back to Top Najlepsze Blogi