Jak zwykle przed wypróbowaniem produktu Benefita, najpierw zwróciłam
uwagę na jego kampanię reklamową. Na plakacie znajduje się bowiem bardzo
powabna pani z hmmm.... jakby to ująć... wyjątkowo obfitymi wdziękami. Nad
tym wizerunkiem widnieje wielki napis "They're real!". W tym momencie
pomyślałam sobie "ta, jasne...", po czym zauważyłam, że mowa o
rzęsach...
Opakowanie jest porządne i ładne, ale nie wyróżnia się niczym
szczególnym. Szczoteczka maskary jest dosyć wąska i podłużna, zakończona
tak jakby małą, może nie kuleczką, ale czymś półokrągłym. Ma
wyprofilowane włosie, co pomaga dotrzeć do kącików oczu i dokładnie
pomalować wszystkie, nawet najkrótsze rzęsy.
Rozprowadza się ją naprawdę łatwo i szybko, i nawet mnie udaje się nie poplamić przy aplikacji powieki (choć na zdjęciach mi się to zdarzyło).
Może
zanim zacznę opisywać jej działanie, od razu powiem, że generalnie ją
uwielbiam i mam wrażenie, że pozostanę przy niej na dłużej (to znaczy
na więcej niż jedno opakowanie, co do tej pory mi się nie przydarzyło).
Dlaczego?
Dlatego, że przy moich rzęsach, które są krótkie, rzadkie i ogólnie byle jakie ten produkt czyni cuda. Robi wszystko o co moglibyście zapytać. Ładnie podkręca rzęsy u nasady, tym samym otwiera oko, sprawia, że wydaje się większe. Znacznie, intensywnie pogrubia rzęsy, tak jakby niwelując te przykre szpary między jednym włoskiem a drugim i sprawiając, że wydaje się być ich więcej niż naprawdę jest oraz przedłuża je, tak jakby nadbudowując produktem włos, tam gdzie on się kończy. Jeśli nałożymy dwie, trzy, cztery warstwy, rzęsy nie będą posklejane, nadal są pięknie rozdzielone, nie mam też wrażenia suchości, nie kruszą się, nie osypują na policzki i pod powieki.
Dlatego, że przy moich rzęsach, które są krótkie, rzadkie i ogólnie byle jakie ten produkt czyni cuda. Robi wszystko o co moglibyście zapytać. Ładnie podkręca rzęsy u nasady, tym samym otwiera oko, sprawia, że wydaje się większe. Znacznie, intensywnie pogrubia rzęsy, tak jakby niwelując te przykre szpary między jednym włoskiem a drugim i sprawiając, że wydaje się być ich więcej niż naprawdę jest oraz przedłuża je, tak jakby nadbudowując produktem włos, tam gdzie on się kończy. Jeśli nałożymy dwie, trzy, cztery warstwy, rzęsy nie będą posklejane, nadal są pięknie rozdzielone, nie mam też wrażenia suchości, nie kruszą się, nie osypują na policzki i pod powieki.
bez tuszu |
bez tuszu |
1 warstwa They're Real! |
1 warstwa They're Real! |
2 warstwy They're Real! |
2 warstwy They're Real! |
3 warstwy They're Real! |
3 warstwy They're Real! |
I mimo tego, że z trzecią warstwa zaczynają wyglądać jak sztuczne, to tak...nadal są prawdziwe!
Tusz They're Real! kosztuje około 95 złotych za 8,5 mililitra.
Znacie ten produkt? A może wolicie inne tusze tej marki (na przykład kultowy Bad Gal)?
Podzielcie się!
20 komentarze:
oj mogłabym go dostać pod choinkę :) super
Nie wiem co musiałoby się stać, żebym zapłaciła za tusz 95 zł. To musiałoby być jakieś cudo w płynie :P
ja nie byłam nim zachwycona, więc po dwóch użyciach puściłam w świat. ale słyszałam opinię, że najlepszy efekt osiąga się malując na rzęsy uprzednio pomalowane innym tuszem. z benefita bardziej pasował mi bad gal. tylko niestety trafiłam na nie wodoodporny i wystarczała łezka, żeby go rozmazać
jak dla mnie to wygladaja tutaj na totalnie posklejane, a nie na "pieknie rozdzielone" ale moze na zywo wyglada to lepiej... Tak czy siak, ja tez go uwielbiam, razem z Masterpiece Max to moje 2 ulubione tusze ;)
Powiem szczerze, że na zdjęciu dla mnie nie wygląda fajnie, może na żywo wygląda świetnie.. ;/
Mam go i bardzo lubię:)
Mam i bardzo lubię. Ładnie rozdziela rzęsy, trzyma się cały dzień bez efektu podkówek pod oczami. Tylko cena wysoka... Pewnie będę szukać dalej, ale nie wykluczone, że do niego wrócę.
nie wyglada to za fajnie,najpierw oglądnełam zdjecia myslac ze jestes niezadowolona z niego,ale jakie bylo zdzwienie gdy przeczytalam caly post! :) jak dla mnie nie jest warty takiej ceny, najlepiej u mnie się sprawdza Colossal, te wszystkie reklamowane tusze typu "scandall eyes" czy 2000calories, albo nie podkreslaja wogole rzes albo sklejaja,wszyscy je zachwalają jednak..moze ja mam dziwne rzesy..
Nie wyglądają tu dla mnie korzystnie
Najwazniejsze, by się nie rozmazywał, odżywiał i podkreślał :) Pozdrawiam, Blogging Novi.
niezbyt dobrze wygląda, w sumie nieróżni się niczym od tych tanich tuszy, a tu jaka różnica cenowa, też myślałam, że nie jesteś zadowolona oglądając zdjęcia ,a tu takie zdziwko ;)
Zdjęcie do mnie nie przemawia, poza tym moja koleżanka go ma i ciągle widzę jej posklejane rzęsy, a że nosi okulary to widzę ten efekt do potęgi n-tej. Chyba jednak ten tusz nie znajdzie się na mojej liście "muszemieciów" :)
Uwierz mi, moja droga, że ja wolę wydać 15 zł za tusz z Miyo (czy ile on tam kosztuje) i mieć naprawdę świetny efekt, a resztę kwoty wydać np. na dodatki do maskary, czyli cienie, kredki i linery :D
Przeczytałam najpierw post i jak zaczęłam oglądać zdjęcia spodziewałam się rzęs jak z reklamy. Może na zdjęciach to wygląda tak źle (bo wygląda bardzo źle) a na żywo o wiele lepiej. Jak dla mnie, oceniając po zdjęciach, ten tusz nie jest wart ceny (o zgrozo), wygląda to tak jakby tylko barwił rzęsy na czarno i je sklejał. :P Ja używam tuszu Spectacular Me (niebieskie opakowanie) i muszę powiedzieć, że ten tusz za 7zł jest o wiele lepszy niż mój ukochany Cat Eyes. :)
Nie zachwycił mnie za bardzo ;)
Efekt średni, ale z natury masz krótkie rzęsy, więc takie podkreślenie prawdopodobnie Ci odpowiada :)
Ten tusz absolutnie uwielbiam :)
mi sie efekt totalnie nie spodobal :(
Słyszałam o nim i z checią bym przygarnęła :)
Jackpot Party - Live Casino in St. Louis - Jackson County
Jackpot Party 의정부 출장마사지 Live Casino in St. Louis offers players 부산광역 출장안마 the chance to play 나주 출장샵 over 아산 출장안마 1,600 of your favorite slots and table games. With over 1000 games to choose from, 광명 출장안마
Prześlij komentarz