Peeling Lirene (około 14 złotych za 200 mililitrów) przeznaczony do skóry suchej i normalnej wchodzi w skład serii 48h nawilżenia biodermalnego. Seria ta, dzięki swojej specjalnej formule biodermalnej zapewnić ma nam optymalne nawilżenie naskórka do 48 godzin.
Peeling znajduje się w tubie, z której bardzo łatwo jest go wycisnąć, i która na szczęście nie ślizga się w wilgotnych dłoniach. Sam produkt ma przyjemny, świeży zapach z gatunku tych "oceanicznych", nie utrzymuje się on jednak na skórze po zakończeniu kąpieli. Formuła jest rzeczywiście raczej drobnoziarnista, małe drobinki w dużej ilości zawieszone są w gęstym żelu, który z łatwością rozprowadza się na skórze, zamieniając się w mleczną, delikatną piankę myjącą. Generalnie pod prysznicem zachowuje się bardzo podobnie jak pomarańczowy peeling antycelulitowy tej samej marki, drobiny są jednak drobniejsze, jest ich więcej i uważam, że ścieranie jest dokładniejsze.
Peeling znajduje się w tubie, z której bardzo łatwo jest go wycisnąć, i która na szczęście nie ślizga się w wilgotnych dłoniach. Sam produkt ma przyjemny, świeży zapach z gatunku tych "oceanicznych", nie utrzymuje się on jednak na skórze po zakończeniu kąpieli. Formuła jest rzeczywiście raczej drobnoziarnista, małe drobinki w dużej ilości zawieszone są w gęstym żelu, który z łatwością rozprowadza się na skórze, zamieniając się w mleczną, delikatną piankę myjącą. Generalnie pod prysznicem zachowuje się bardzo podobnie jak pomarańczowy peeling antycelulitowy tej samej marki, drobiny są jednak drobniejsze, jest ich więcej i uważam, że ścieranie jest dokładniejsze.
Masaż tym peelingiem jest bardzo przyjemny, skóra zostaje bardzo dokładnie oczyszczona, tarcie nie jest bardzo mocne, ale w zupełności wystarczające do tego aby pozbyć się szorstkości skóry. Jedyne z czym sobie nie poradził to moja mocno przesuszona skóra na łokciach, wprawdzie stała się nieco gładsza, ale nie w takim stopniu jakbym chciała. Cała reszta ciała natomiast była po zabiegu bardzo, bardzo gładka, miękka i miła w dotyku, co jednak najważniejsze, autentycznie stała się nawilżona.
Po spłukaniu go wodą, na ciele pozostała przyjemna warstewka nawilżającego olejku. Nie była tłusta, ani lepka, to jest raczej uczucie jedwabistej gładkości i komfortu nawilżonej skóry. Absolutnie nie odczułam konieczności późniejszego nawilżania ciała balsamem. Uczucie tego komfortu pozostało na skórze jeszcze cały kolejny dzień.
Przy dłuższym, konsekwentnym stosowaniu widać wyraźnie, że skóra staje się gładsza i ma ładniejszy, bardziej jednolity, zdrowy kolor.
Mogłabym polecić ten produkt każdemu, kto w tej chwili szuka peelingu, który ślicznie wygładzi skórę i porządnie ją nawilży.
Używałyście go już? A może w ogóle nie widzicie potrzeby w używaniu peelingów?Mogłabym polecić ten produkt każdemu, kto w tej chwili szuka peelingu, który ślicznie wygładzi skórę i porządnie ją nawilży.
Podzielcie się!
5 komentarze:
Zaciekawiłaś mnie tym peelingiem. Delikatny i skuteczny to coś co tygryski lubią :)
właśnie skończył mi się peeling, zainteresowałaś mnie tym:)
jak dla mnie używanie peeling-u to bardzo istotny punkt pielęgnacji nie tylko twarzy jak również całego ciała, już po pierwszym zastosowaniu można zauważyć różnice, korzystałam z wymienionego produktu i jak najbardziej zachęcam i polecam, świetnie przygotowany artykuł, :) pozdrawiam
Mam skórę ze skłonnością do przesuszania więc może się sprawdzi :)
ja go bardzo polecam
Prześlij komentarz