Seria EARTH LOVERS to nowość w ofercie marki The Body Shop. To też pierwsze na rynku polskim całkowicie przyjazne środowisku żele pod prysznic. Chyba właśnie ich ekologiczność, jak i zapachy, skłoniły mnie do zakupu. Sama nabyłam wersję arbuz i eukaliptus (22 złote za 250 ml), ale w kolekcji są jeszcze dostępne takie zapachy jak:
- mięta i ogórek,
- cytryna i tymianek,
- figa i rozmaryn,
- gruszka i trawa cytrynowa
oraz wersja bezzapachowa, która jednak ze wszystkich najmniej przypadła mi do gustu. Mimo ze kupiłam tylko arbuza z eukaliptusem, to z chęcią za jakiś czas skuszę się na figę i rozmaryn oraz gruszkę i trawę cytrynową.
Wracając jednak do ekologiczności, to dowiedziałam się, że produkt jest w 100% biodegradowalny, a w jego skład wchodzą, jak zwykle w TBS zresztą, produkty uzyskiwane w ramach Wspólnoty Uczciwego Handlu. Także opakowanie jest wyprodukowane z recyklingowanego plastiku - szkoda, że TBS nie ma takich akcji jak na przykład MAC (Back2MAC) czy LUSH - wtedy pewnie zbierałabym puste opakowania po ich produktach jeszcze chętniej (teraz robię to po prostu, by je segregować i wyrzucać do odpowiedniego pojemnika).
Sam żel jest dość wodnisty, ale nałożony na gąbkę dobrze się pieni i jego mała ilość wystarcza do dokładnego umycia całego ciała. Mimo dość wysokiej ceny, opłaca się go więc kupić, bo moim zdaniem starczy na długo. Zapach arbuza kojarzy mis ie z latem i też chyba z tego powodu się na niego zdecydowałam, nie czuję jednak eukaliptusa. To jednak nie jest żaden minus, bo arbuzowy aromat tak przypadł mi do gustu, że pewnie długo nie będę mogła się z nim rozstać, tak bardzo poprawia mi nastrój w zimowe poranki. Razem z Satsumą, też z TBS, to mój faworyt na zimową chandrę.
Oceny:
Pierwsze wrażenie 4/5
Jakość 18/20
Opakowanie 8/10
Cena 7/10
Średnia 5/6
Skład:
Aqua, Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Glycerin, Parfum, Sodium Benzoate, Citrit Acid, Linalool, Butylene Glycol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Eukaliptus Globulus Leaf Extraxt, Sodium Hydroxide, Citrullus Lanatus Friut Extraxt
10 komentarze:
Pal licho żel pod prysznic, jesteś nareszcie! Gdzie byłaś, jak cię nie było? :)))
No wreszcie! :-)
ooo... Ciebie to dawno nie bylo :]
a TBSy bede musiala powachac... interesujace nie powiem... ale w ciemno nie kupie... bo nie potrafie sobie wyobrazic jak one pachna...
Wypatrywalam nowych postow a tu cisza byla....Mam nadzieje,ze wszystko OK:0
Pozdrawiam:*
W końcu nowy post :)))
Kurczę - apetycznie brzmi ten żel :)) co z tego że mam już kilka w kolejce, ale uwielbiam arbuzowy zapach :))
Fajnie, że robią tego typu rzeczy, aczkolwiek 22 złote za 250 ml produktu to zdecydowanie za dużo, choćby nie wiadomo jak ekologiczny był :P.
:) Dziewczyny, miło, że cały czas zaglądałyście:) obiecuję, że teraz takich przerw już nie będzie. U mnie wszystko dobrze - po prostu miałam zdecydowanie mniej czasu w ostatnim kwartale.
A teraz odnośnie żelu;)
Kasiu - ja mam w szafce w łazience chyba 5 (poza tym jeszcze lushowe zapasy mydeł), ale na ten musiałam się skusić... a wiem, że jeszcze na przynajmniej pół roku mam produktów.
Zzielona - wiem, że to dużo jak za produkt pod prysznic, ale zapach mnie przekonał. Poza tym raz na jakiś czas luksus jest wskazany:)
Maus - wąchaj, wąchaj - spodobają Ci się
Weroniko, jasne, że raz na jakiś czas trzeba sobie "zrobić dobrze" :D. Każdy ma jakieś fanaberie, prawda? ;) No ale generalnie skoro Ci służy to pewnie się opłacało :D.
Fajnie znowu Cie czytac:)
Pozdrawiam:*
Wreszcie jakieś znaki od Ciebie ;)
TBSem wszyscy kuszą, ale chyba już wreszcie niebawem będę mogła potestować :D
Prześlij komentarz