Marylin Monroe to kolekcja limitowana marki MAC, inspirowana ikoną seksapilu - Marylin, której, jak mi się wydaje, nikomu nie trzeba przedstawiać. Phiff znajduje się w specjalnie zaprojektowanym dla tej kolekcji opakowaniu ze zdjęciem gwiazdy.
Wybór tego koloru do tej akurat kolekcji wydawał mi się dosyć dziwaczny. Marylin kojarzy mi się z uwodzicielską czerwienią na ustach jak na prawdziwą seks bombę przystało. Ale być może zespół kreatywny uznał, że mając już w składzie kolekcji czerwienie w postaci pomadek warto byłoby dorzucić coś, co nada im oszałamiającego błysku. I tu na arenę wchodzi Phiff!
Jest to bardzo przejrzysta, szklana, wybielona brzoskwinia z całym mnóstwem migoczącego złotego i srebrnego brokatu. O subtelności nie ma mowy. Ci z was, którzy już wcześniej zetknęli się z dazzleglasami widzą zapewne, że oszałamiająca ilość błyskotek to znak rozpoznawczy tego produktu, w końcu "dazzle" w nazwie nie wzięło się znikąd. Drobinki cudownie chwytają i odbijają światło sprawiając, że usta lśnią i mienią się, wydając się większymi.
Mimo tych wyraźnych i grubych drobinek formuła pozostaje nadal cudownie gładka i nie podrażnia ust, nie irytuje ich, nie wysusza. Drobinki na ustach są praktycznie niewyczuwalne, a uczucie jest przyjemnie nawilżające i komfortowe. Błyszczyk jest gęsty i jeśli nałożycie więcej niż jedną warstwę będzie się kleił, jednak pozostanie grzecznie na ustach nie spływając i nie rozlewając się poza ich kontur.
Pachnie typowo MACkiem, waniliowo, trochę budyniowo, dla mnie bardzo przyjemnie.
Jeśli jesteście, tak jak ja, fankami mocnego błyszczenia, to Phiff jest naprawdę ciekawym dodatkiem do rangi Dazzleglassów.
A może taki błysk to jednak dla was zbyt wiele? Czy ten kolor kojarzy wam się z niezrównaną Monroe?Pachnie typowo MACkiem, waniliowo, trochę budyniowo, dla mnie bardzo przyjemnie.
Jeśli jesteście, tak jak ja, fankami mocnego błyszczenia, to Phiff jest naprawdę ciekawym dodatkiem do rangi Dazzleglassów.
Podzielcie się!
17 komentarze:
bardzo mi się podoba i może nawet kojarzy z Marylin, z jej słynną sesją w pościeli;)
Bardzo mi się podoba :)
Jestem ciekawa efektu na ustach!
Wygląda cudownie!!:)
Ciekawy ciekawy...choć przypuszczam, ,że tańszy odpowiednik nie trudno będzie znaleźć. Fajnie, że postawili na taki kolor a nie na czerwień, to by było przewidywalne;)
Ja bym go kupiła dla samego pięknego opakowania :P
Wygląda bardzo ciekawe, jednak wolę matowe wykończenia ust :)
bardzo ładny, delikatny i uroczy:]
zapraszam na konkurs; http://testujto.blogspot.com/2012/12/konkurs.html
ja nie zgarnęłam nic z tej kolekcji, w sumie wszystko mogę zgarnąć w regularnej kolekcji, a jedyną fajną rzeczą w kolekcji MM było to, że była to kolekcja sygnowana nią :D
podoba mi sie
Ten odcień, jak i wykończenie zupełnie nie kojarzą mi się z Monroe. Marylin moim zdaniem stawiała raczej na klasykę:)
calkiem ciekawy :) bardzo ladnie sie mieni :)
całkiem całkiem, znajoma mówi, że dobry na egzotyczne imprezy, golf, kalinowe pola czy imprezę hawajską. JA się nie znam ale trzeba wierzyć.
Dla mnie za bardzo się mieni, ale z MM mi się kojarzy :)
Wydaje się, że gadżetów z Marylin jest o wiele więcej. To pewnie 1 z takich najbardziej pasujących.
Świetnie wygląda *.*
thanks for information, obat benjolan di leher paling ampuh
obat stroke ringan
Prześlij komentarz