100% Natural Lip Roll-On (20 złotych za 10 ml) to całkowicie nowe produkty pielęgnacyjne do ust od TBS. Wypróbowane przeze mnie warianty smakowe to:
Mięta - smak mięty jest niesamowicie pyszny, przypomina mi nieco mojito, a troszeczkę gumę do żucia. Wersja miętowa ma też właściwości chłodzące, co jest bardzo przyjemnie orzeźwiające szczególnie w upalne dni. Mam wrażenie też, że nieco powiększa usta.
Róża - pachnie zdecydowanie bardziej nadzieniem do pączków niż różą z ogródka. Ma słodki, łagodny posmak konfitury.
Roll On ma formę, no cóż...roll on-u! Czyli jest zakończony obracającą się kulką, która aplikuje produkt na usta. Sam produkt to dosyć rzadki olejek, który ładnie się rozprowadza, równo pokrywając usta. Nie klei się, ale ma tendencję do wylewania się poza kontur warg. Generalnie sama jego konsystencja i forma opakowania przywodzą mi na myśl trochę tanie, kioskowe błyszczyki, którymi smarowałam się jak miałam siedem lat. Jednak działanie jest zdecydowanie lepsze.
Roll On ma formę, no cóż...roll on-u! Czyli jest zakończony obracającą się kulką, która aplikuje produkt na usta. Sam produkt to dosyć rzadki olejek, który ładnie się rozprowadza, równo pokrywając usta. Nie klei się, ale ma tendencję do wylewania się poza kontur warg. Generalnie sama jego konsystencja i forma opakowania przywodzą mi na myśl trochę tanie, kioskowe błyszczyki, którymi smarowałam się jak miałam siedem lat. Jednak działanie jest zdecydowanie lepsze.
Wargi zyskują szklany połysk, tak zwany efekt tafli wody. Usta są po nim baaaardzo "całuśne", jeśli wiecie, o co mi chodzi!
Co do właściwości pielęgnacyjnych - błyszczyk bardzo ładnie nawilża i zmiękcza usta Ale uczucie nawilżenia niestety nie pozostaje z nami na długo. Owszem, jest obecne przez cały czas noszenia błyszczyka i jeszcze jakieś 10 minut później, jednak jeśli oczekujecie jakiegoś super długoterminowego nawilżenia albo likwidacji suchych skórek - raczej nie. Moim zdaniem dla tego komfortowego uczucia pozbycia się spierzchniętych ust aplikacja powinna być stale powtarzana w ciągu dnia. Miękkość dla odmiany trwa bardzo, bardzo długo, usta stają się naprawdę delikatne i mięciutkie jak poduszeczki, uczucie to trwa i trwa prawie pół dnia po pierwszej aplikacji.
Generalnie nie uważam, żeby to był zły produkt, ale też nie oczekiwałam od niego cudów. Świetnie nadaje się do użytku w ciągu dnia jako smakowita ochrona przed wysuszeniem. Sprawdzi się też jako wstęp do słodkich pocałunków!
A może już ich próbowałyście? Czy lubicie produkty do ust w roll on-ach i formie olejków?
Podzielcie się!
9 komentarze:
Stosowałam błyszczyki w kulce w liceum. I mam w związku z tym bardzo miłe wspomnienia ;)
A można gdzies podejrzeć skład?
Lubię roll-ony, może skuszę się na miętę :)
Dla mnie odpada. Nie lubię formy roll-on, bo kojarzy mi się z błyszczykami z lat młodości. To znaczy skojarzenie jest pozytywne, ale tamte błyszczyki były fatalne. I wydaje mi się, że w dużej mierze przez ten roll-on...
o ciekawe,moze sie skusze:)
Miętowy za mną chodzi, odkąd tylko się ukazały, ale nie mam w okolicy TBS, i może to i dobrze bo pewnie bym sie nie powstrzymała i kupiła minimum dwa smaki :P
Mam pomarańczowy, pachnie cudownie :) Miałam też ochotę na owoce leśne, ale ten dla odmiany prawie nie pachniał.
to już któryś blog, na którym czytam o tych roll-onach. niesamowicie oldschoolowe jak dla mnie:)
chętnie bym je wypróbowała, zwłaszcza ten o zapachu róży :))
Prześlij komentarz