31

The Body Shop - Chocomania - Body Lotion

Chocomania to najnowsza linia do pielęgnacji ciała marki The Body Shop. Jak nietrudno jest się domyślić, inspiracją do jej stworzenia została czekolada. Zobaczmy więc, czy i tym razem The Body Shop dostarczył nam prawdziwie smakowity kąsek.
Lotion znajduje się w plastikowym opakowaniu z pompką. Etykieta jest naprawdę prześliczna, podoba mi się o wiele bardziej niż design każdego innego produktu tej marki, od razu zachęca do sięgnięcia po ten produkt. Z jednej strony bardzo lubię opakowania z pompką, bo są praktyczne i łatwe w obsłudze, no i bardzo higieniczne, z drugiej jednak strony za każdym razem mam problemy z wydostanie kosmetyku do samego końca, tak też było w tym przypadku. Pompka odmówiła posłuszeństwa dosyć szybko, produktu zostało w opakowaniu mniej więcej jeszcze 1/5, więc zmuszona byłam wytrząsać go (bo o wyciskaniu nie ma mowy, plastik jest bardzo twardy), co było dosyć niewygodne.
Balsam nie pachnie typową czekoladą, to nie jest chemiczny zapach, nie jest też prawdziwy. To na pewno nie jest mleczna czekolada, ani też nie gorzka, powiedziałabym, że to jest raczej zapach cukierków czekoladowych albo budyniu. Na skórze  bardziej już przypomina mleczną czekoladę. Utrzymuje się bardzo długo, ubrania i pościel też nim przesiąkają.
Konsystencje określiłabym jako raczej żelową niż kremową, lotion jest raczej rzadki, nie przypomina whipów z TBS (o konsystencji gęstej śmietany), raczej stawiałabym go na równi z ich owocowymi purami, może jest od nich tylko ciut gęstszy.
Lekka konsystencja szybko i wygodnie rozprowadza się na skórze i równie szybko się wchłania nie pozostawiając uczucia lepkości czy tłustości. Co jest plusem dla tych, którzy nienawidzą tłustej warstwy na swojej skórze.
Produkt przyzwoicie nawilża, skóra na pewno jest po nim odprężona, zrelaksowana i gładka. Bardzo dobrze sprawdza się po długiej kąpieli w gorącej wodzie, dlatego, że żelowa konsystencja daje nam delikatne uczucie chłodu i świeżości. Jeśli jednak macie bardzo mocno przesuszoną skórę, zalecałabym jednak gęstszą konsystencje masła, lotion może wam nie wystarczyć.
Zauważyłam natomiast, że naprawdę ładnie poprawia kolor skóry i jakby delikatnie ją rozświetla (czy to w ogóle możliwe?), cera wygląda na zdrowszą.
Podsumowując - jeśli lubicie lekkie, szybko wchłaniające się konsystencje i nie potrzebujecie ekstremalnej dawki nawilżenia, to warto przyjrzeć się bliżej czekoladowemu lotionowi The Body Shop, chociażby ze względu na jego niesamowicie apetyczny zapach!
15

MAC - Vera - Plushglass - Fashion Fanatic

Fashion Fanatic (85 złotych) to jeden z pięciu kolorów Plushglassów, wchodzący w skład kolekcji limitowanej kolekcji Vera marki MAC, na marzec/kwiecień 2012. Jest to produkt limitowany, co oznacza, że będzie dostępny tylko w czasie promowania kolekcji, po czym zniknie ze sklepowych półek.
Fashion Fanatic - delikatny, cielisto-cukierkowy róż ze złotymi mikrodrobinkami, daje transparentny kolor:
Plusglassy znajdują się w typowych MACowskich opakowaniach, z tym, że zamiast śliskiej, mają matową, czarną rączkę, co moim zdaniem jeszcze dodaje im elegancji i profesjonalnego wyglądu. Pachną rewelacyjnie - jak waniliowy budyń (inaczej niż "klasyczna" wanilia pomadek i innych błyszczyków MAC, bardziej budyniowo niż czysto waniliowo). Zapach nie jest bardzo intensywny, ale jednak wyraźnie wyczuwalny pod nosem.
Charakteryzują się swoją transparentnością, tak, że pod delikatnym pobłyskiem koloru dostrzegalna jest nasza naturalna barwa ust. Są to też produkty "na wysoki połysk". Usta pięknie po nich lśnią, chwytają i odbijają światło, więc zdają się od razu gładsze i większe. Porównałabym ten efekt do tafli wody.
Ich formuła jest bardzo gęsta, ale raczej nie klejąca .
Po nałożeniu czuć delikatne mrowienie ust, to jest ich efekt powiększający, który autentycznie jest widoczny. Ja osobiście uwielbiam wszystko co może powiększać usta, i to mrowiące uczucie bardzo przypadło mi do gustu, nie trwa ono przez cały czas noszenia, ale mniej więcej przez 20-30 minut jest wyczuwalne.
To co uwielbiam w Plusglassach (oprócz niesamowitego połysku), to ich właściwości pielęgnacyjne, nosząc te błyszczyki moje usta czują się naprawdę komfortowo, stają się miękkie, nawilżone, w ogóle zaczynają wyglądać lepiej.
Dzięki swojej gęstej, bogatej konsystencji, nie ma konieczności powtarzania aplikacji raz za razem, błyszczyk przestaje błyszczeć mniej więcej po półtorej, dwóch godzinach.
Jeśli więc lubicie mieć kolor na ustach, ale nie chcecie żeby był wyzywający, a jednocześnie cenicie sobie piękny, piękny połysk, to Plusglassy powinny przypaść wam do gustu.
Używałyście? A może nie lubicie produktów powiększających usta?
Podzielcie się!
13

Illamasqua - Human Fundamentalism - zapowiedzi (zdjęcia wszystkich kosmetyków)

Wczoraj pokazywałam Wam zdjęcia promocyjne kolekcji Human Fundamentalism od Illamasqui ze wspaniałymi makijażami autorstwa i pomysłu Alex Box. Dzisiaj czas przyszedł na pokazanie kolekcji w pełnej krasie.
Fundamental
Neutral
Cancan
Sex
Burst
Obsidian
Pivot
Vernau
Nomad
Stance
biały liner Scribe
baza Face&Body dająca metaliczny połysk - AU
Sealing Gel - zamienia pudrowe kosmetyki w pastę
In Box
Apocalips
Jestem zakochana w Apocalips! Na pewne znajdę sposób, by ją zdobyć:)
Ciekawi mnie też Sealing Gel...
A Wy widzicie coś dla siebie?
Podzielcie się!
7

Bikor - kupony zniżkowe do rozdania na szybko

Jutro Dzień Kobiet, a już dzisiaj - dzięki uprzejmości marki Bikor - do zgarnięcia 5 kuponów zniżkowych (redukujących rachunek o 10%) na kosmetyki marki dostępne w ich sklepie internetowym.
Zgłaszajcie się pod tym postem - kupon trafi do co 3 osoby do wyczerpania zapasów:) Podajcie też Wasze maile w komentarzach.
22

MAC - Vera - Crushed Metallic Pigment - Aloha (plus makijaż)

MAC, Crushed Metallic Pigment - Aloha
MAC, Crushed Metallic Pigment - Aloha
Aloha (155 złotych za 12 gram) to komplet czterech pigmentów do powiek, wchodzący w skład kolekcji limitowanej kolekcji Vera marki MAC na marzec/kwiecień 2012. Jest to produkt limitowany, co oznacza, że będzie dostępny tylko w czasie promowania kolekcji, po czym zniknie ze sklepowych półek.
Produkt opakowany jest w cztery pudełeczka, które złożyć można w jedno, co czyni je bardzo poręcznymi w czasie podróży.
W skład czwórki Aloha wchodzi:
Aloha - zimny, przybrudzony brąz z różowymi i srebrnymi refleksami, metaliczne wykończenie:
Shifting Sands - różowy beż (fajnie sprawdza się jako rozświetlacz do twarzy), metaliczne wykończenie:
Campfire - wibrująca miedź ze złotym połyskiem, metaliczne wykończenie:
Lantern Light - żółto brzoskwiniowe złoto:
Crushed Metallic to specyficzny produkt, który wymaga nieco więcej pracy i cierpliwości do uzyskania absolutnie zniewalającego efektu. Pigmenty te charakteryzują się prawdziwie metalicznym wykończeniem, które niesamowicie cudownie odbija chwyta i odbija światło.
Formuła jest sypka i kremowo gęsta, ma tendencje do zbrylania się w większe kuleczki w opakowaniu. Najlepszym moim zdaniem sposobem użytkowania jest rozgniatanie ich pędzlem na wieczku opakowania, po czym aplikowanie wypracowanego już proszku na powiekę. Przy czym świetny efekt uzyskujemy wklepując pigment delikatnie w powiekę. Dobrze jest też przygotować powiekę nakładając na nią bazę/cień w kremie/korektor/podkład, tak, żeby pigment miał się po prostu do czego przykleić. Jego nakładanie nie jest bardzo skomplikowane, po prostu różni się nieco od nakładania innych pigmentów. Jeśli jednak włożymy w to trochę więcej wysiłku, to efekt jest naprawdę powalający.
Przy aplikacji produkt osypuje się w takim samym stopniu w jakim osypują się wszystkie sypkie cienie do powiek. ie powodują żadnej szkody, której nie byłaby możliwa do naprawy puchatym pędzlem, czy szybką poprawką płynem do demakijażu.
Ich niezaprzeczalnym plusem jest niesamowicie dobra pigmentacja. Kolor jest widoczny na powiece od razu.
MAC, Crushed Metallic Pigment - Aloha (w świetle lampy)
MAC, Crushed Metallic Pigment - Aloha (w cieniu)
Dobrze się blendują i ładnie łączą z innymi produktami, nie miałam też żadnych problemów z cieniowaniem.
Mimo swojej kremowej formuły pigmenty, są trwałe i wytrzymują na powiekach cały dzień, nie rolują się, nie zbierają się w załamaniu powieki i nie blakną.
Co myślicie o pigmentach o takiej formule? A może wolicie "zwykłe", prasowane cienie?
Podzielcie się!
8

Illamasqua - Human Fundamentalism - zapowiedzi

Czekałam na tę kolekcję i czekałam, ale warto było! Jeszcze dzisiaj Illamasqua umożliwi zamówienia kosmetyków z kolekcji Human Fundamentalism w przedsprzedaży. Czy warto się na coś skusić? Moim zdaniem na pewno tak! 
Szczególnie na pomadkę w kolorze... morskim!
Makijaże to dzieło niezastąpionej Alex Box!
Niedługo pokaże Wam poszczególne kosmetyki, a na razie zadam Wam podstawowe pytanie - "I co Wy na to?"
Podzielcie się!
6

Manufaktura - Oryginal wine cosmetics, olejek do masażu

Bardzo zaciekawiła mnie winna kolekcja kosmetyków Manufaktury. Gdzieś kiedyś obiło mi się o uszy, że wino (a raczej winorośl) było już od dawien dawna używane do produkcji kosmetyków i innych preparatów upiększających. Przejdźmy więc do recenzji!
Winny olejek do masażu (26 złotych) marki Manufaktura zamknięty jest w plastikowej, prostej buteleczce z papierową etykietą, która pod wpływem tłustości olejku ostatecznie zsuwa się z opakowania. Co w ogóle nie przeszkadza w dalszym użytkowaniu. Butelka w odpowiedni sposób dozuje ilość produktu.
Olejek ma konsystencje, no cóż, po prostu olejku, nie jest szczególnie gęsty ani nad wyraz rzadki, a taki w sam raz.
Zapach natomiast jest autentycznie obłędny. W żaden sposób co prawda nie przypomina mi wina, ale kompot, cukierki bananowe i sok winogronowy razem wzięte. Mieszanka nie za słodka, ale niesamowicie smakowita. Sama siebie miałam ochotę zjeść po nałożeniu tego na skórę. Zapach utrzymuje się naprawdę długo, po nałożeniu produktu wieczorem, czułam go jeszcze na ciele następnego dnia po południu, nie mówiąc już mojej piżamie, która wprost przesiąknęła tym aromatem.
Rozprowadza się na skórze jak typowy olejek, nie jest tępy, daje dobry poślizg i spokojnie można poświęcić dłuższą chwile na dokładny masaż problematycznych miejsc. Wchłania się długo, nie trwa to całej wieczności, ale na pewno dłużej niż typowy balsam czy masło. Mnie osobiście to nie przeszkadza, lubię czuć się jak foka... jeśli natomiast nie lubicie, żeby coś zostawało na waszej skórze, to odradzam ten produkt.
Olejek ma właściwości antycelulitowe, które moim zdaniem są widoczne. To nie jest rewolucja, ale przy konsekwentnym używaniu można spokojnie zauważyć efekty - skóra staje się gładsza i jakby bardziej rozluźniona, wraca też równy koloryt, grudki stają się nieco mniejsze. Dla mnie jednak ważniejsze od tego antycelulitowego działania jest to, w jak niesamowicie wspaniały sposób ten olejek nawilża. To nawilżenie właśnie sprawiło, że zamiast używać go jedynie do miejsc problematycznych zaczęłam aplikować go na calutkie ciało. Skóra jest tak elastyczna, i czuje się tak komfortowo, że przez jakiś czas myślałam, że w ogóle porzucę wszelkie balsamy i w stu procentach przerzucę swoją pielęgnacje ciała na olejki. Nawet jeśli zdarzy mi się polenić i zapomnieć o posmarowaniu się po prysznicu, to jeśli smarowałam się dzień wcześniej, skóra nadal jest nawilżona, gładka i odprężona.
Tak więc, jeśli akurat szukacie olejku, który niesamowicie dobrze nawilży waszą skórę, a przy tym będzie smakowicie pachniał, to Winny olejek to masażu marki Manufaktura przypadnie wam do gustu.
Olejujecie ciało? Co myślicie o kosmetykach z winorośli?
Podzielcie się!
11

Sensique - błyszczyki do ust Magical Shine - zapowiedzi

Już 10 marca (w najbliższą sobotę) pojawią się w stałej ofercie marki Sensique nowe błyszczyki - Magical Shine. W skład kosmetyków do ust ma wchodzić witamina E, dzięki czemu nasze usta maja być pielęgnowane nawet w trakcie noszenia na nich makijażu.
Błyszczyki o pojemności 9 mililitrów kosztować mają 7,99 złotego za sztukę.
Patrząc na zdjęcia promocyjne, powiem, że chyba wszystkie 5 odcieni trafia w mój gust;)
Sensique, Magical Shine 400
Sensique, Magical Shine 401
Sensique, Magical Shine 402
Sensique, Magical Shine 403
Sensique, Magical Shine 404
Co myślicie o takiej gamie kolorystycznej? Podoba się Wam?
Podzielcie się!

Jeszcze w tym tygodniu recenzja innych błyszczyków Sensique - tym razem z serii Colorful Dream Lip Gloss.
Back to Top Najlepsze Blogi